Max Burdette jest złodziejem diamentów, który po ostatniej, brawurowej akcji postanawia odejść na zasłużoną emeryturę. Wspólnie z ukochaną Lolą przeprowadza się na piękną, tropikalną wyspę, gdzie do końca życia zamierza spędzać wieczory na podziwianiu zachodów słońca.
Pewnego dnia do portu zawija luksusowy statek pasażerski, na którego pokładzie znajduje się wystawa brylantów. Wśród nich jest również piękny Brylant Napoleona - jeden z trzech klejnotów zdobiących niegdyś szablę cesarza, a zarazem jedyny, który nie został ukradziony przez Maxa.
Tego samego dnia w mieszkaniu złodzieja pojawia się tropiący go od lat agent FBI Stanley P. Lloyd. Stróż prawa jest przekonany, że Burdett będzie chciał dokonać jeszcze jednego skoku a Lloyd zamierza go schwytać na gorącym uczynku...
Sama historia jest przewidywalna i nie wnosi niczego nowego do gatunku "filmów złodziejskich". Choć, muszę przyznać, że finał nieco mnie zaskoczył.
Film jest lekki i przyjemny, smakowity niczym tropikalny drink pity przy zachodzie słońca.
Polecam, my z Mężem naprawdę się odprężyliśmy przy tym filmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz