Odnajdziesz tutaj moje myśli na temat historii,literatury,poezji,życia i śmierci.Sztuka jest uprzywilejowana na tych stronach,ona nadaje sens i smak życiu.Jeśli jesteś zainteresowany,czytaj,najlepiej przy kawie.Może odnajdziesz tutaj coś co cię zainspiruje.A może sam napiszesz do mnie kilka słów w komentarzu, które staną się inspiracją dla mnie.
wtorek, 13 marca 2012
Bulwar Zachodzącego Słońca.
Joe Gills (William Holden), bankrutujący scenarzysta, ukrywa się przed człowiekiem, który zamierza skonfiskować jego samochód w garażu na terenie posiadłości należącej do Normy Desmond (Gloria Swanson) - przygasającej już gwiazdy kina niemego. Aktorce, żyjącej złudzeniami swojej niesłabnącej popularności, wydaje się, że powróci jeszcze na ekrany. Dobrą okazją do tego miałby być występ w pierwszoplanowej roli w filmie na podstawie jej własnego scenariusza - "Salome". Kiedy odkrywa, że Joe jest scenarzystą, nakłania go, by pomógł jej w pracy nad tekstem. Bohater staje się wkrótce przedmiotem natrętnych zalotów artystki, zazdrosnej o Betty (Nancy Olson), z którą Joe planuje zrealizować film. Doprowadzona do ostateczności aktorka, po raz ostatni występuje przed kamerą, gdy reporterzy relacjonują dokonane przez nią zabójstwo Joe'go..
Jak przystało na film noir, większość kluczowych scen ma miejsce w ciemnym, zakurzonym domu Normy, oświetlonym światłem lamp, przez które przebija się papierosowy dym. Jak przystało na film noir, główna postać kobieca to femme-fatale. Jednak w przeciwieństwie do tradycyjnego ujęcia tego motywu Norma przyczynia się nie tylko do zguby Joe’ego, ale także niszczy siebie samą. W końcu, jak przystało na film noir, całości dopełnia mroczna i niepokojąca muzyka.
Polecam i to bardzo, od tego filmu nie da się oderwać wzroku. Prawdziwa klasyka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz