Autor : Ian Buruma
Rok wydania : 2005
ISBN : 83-242-0255-2
Zbiór esejów o szerokim zakresie tematycznym, z których większość została opublikowana w "The New York Review of Books" na przestrzeni dziesięciu lat. Choć niektóre z tych esejów dobrze oddają tytuł zbioru (np. afera miłosna rumuńskiego filozofa religii Mircea Eliade z bengalską poetką Maitreyi Devi czy przygoda pisarza holenderskiego Louisa Couperusa w Indiach Holenderskich), inne nie dają się tak łatwo zaklasyfikować. Ponad połowa z nich jest portretami mniej lub bardziej znanych postaci: japońskich pisarzy (Mishima Yukio, Junichiro Tanizaki), postaci ze świata polityki (pani Bhutto z Pakistanu czy Imeldy Marcos i Corazon Aquino z Filipin), ale też podróżników, jak Wilfred Thesiger. Inne są wnikliwymi analizami poszczególnych nacji (Japonii, Korei Południowej, Singapuru).
Nakład tej książki jest już wyczerpany w wydawnictwie, ale udało mi się ją jeszcze odszukać w zasobach internetowej taniej książki. Cóż uległam pokusie, tym bardziej, że cena naprawdę niska bo jedynie 6,50. W najbliższych dniach dojdzie do domu w Bydgoszczy.
Przy okazji zakupiliśmy dziesięć pozycji dla Ukochanego z dziedziny filozofii. O tych książkach napiszę jednak znacznie później, gdy będziemy już w domu.
Już prawie wszystkie nasze książki przesłaliśmy do Polski, niektóre jeszcze nie dotarły. Aby przesłać nasz zbiór musieliśmy się zgłosić do firmy kurierskiej działającej na terenie Anglii.
Początkowo próbowaliśmy wysyłać je pocztą, ceny jednak astronomiczne, a do tego jeszcze te ciągłe obawy czy wszystko dojdzie. Niestety zdarzyło nam się już niejednokrotnie, że wysyłane paczki nigdy nie docierały do adresatów, mieliśmy też i takie przypadki, że paczki były otwierane i przeszukiwane. Z jednej z ostatnio wysyłanych paczek przez mojego brata, ktoś na poczcie wyciągnął spódnicę. Na szczęście to , tylko spódnica... Obawialiśmy się jednak o losy książek, są one dla nas bezcenne i jeśli już płacę tak drogo to chcę mieć pewność,że wszystko dojdzie. Niestety pod tym względem w dzisiejszych czasach więcej zaufania można mieć do firmy kurierskiej niż do Poczty Polskiej, aż chce się powiedzieć: O TEMPORA O MORES.
Jest to, niestety bardzo smutne, a jednak prawdziwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz