Z Herberta jeszcze raz...
Uświadomiłem sobie, że podróżuję po Europie po to, aby z długich i dramatycznych dziejów ludzkich wydobyć ślady, znaki utraconej wspólnoty. Dlatego romańska kolumna z Tyńca koło Krakowa, tympanon z kościoła św. Petroneli koło Wiednia i płaskorzeźby w katedrze św. Trofima w Arles były dla mnie zawsze nie tylko źródłem przeżyć estetycznych, ale uświadomieniem sobie, że istnieje ojczyzna szersza niż ojczyzna swojego kraju.
Wczesnym rankiem wchodzę na pokład górny naszego statku. Na deskach poplamionych dziegciem nieruchome ciała młodzieńców i dziewcząt, jakby jakaś uczta weselna skończyła się rzezią. Jestem tu niejako sam pośród sennych oddechów. Chcę zobaczyć, jak Kreta wyłania się z morza. [...]
Pierwsze wrażenie: jasność tej architektury, lekkiej i rozkwitającej, pełnej wdzięku. Zupełnie inaczej niż można sobie wyobrażać na podstawie legend o labiryncie. [...] Pałac w Knossos bez murów obronnych, bez bastionów. Pogodny i lekkomyślny. Jakiś strzęp wiersza snuje mi się po głowie. O tym, jak to Minos gra z Wielkim Kapłanem w szachy w momencie, kiedy na wybrzeżu lądują barbarzyńcy.
To bardzo dziwne wesele, bez cienia radości, bez jednego żywego gestu, uśmiechu, weselnej krzątaniny. [...] W istocie Duyster ukazał uroczyste nabożeństwo ku czci dobrego smaku, nienagannych manier, apoteozę wykwintu. [...] A więc to też jest Holandia — zupełnie inna niż ta „ludowa”, „plebejska”, do której przyzwyczaili nas malarze niezliczonych scen rodzajowych, pełnych wigoru, oparów tytoniu, pijanych łbów, bijatyk i wrzasków.
Spośród wielkich Vermeer jest malarzem najbardziej zagadkowym. I jego życiorys składa się z samych znaków zapytania. [...] Jak to się stało, że nie zachował się po nim żaden rysunek, żaden szkic do obrazu, żaden obraz nie dokończony. [...] Nasuwa się podejrzenie, że to nie los, ale sam artysta zacierał świadomie ślady swej ludzkiej egzystencji. Był malarzem ciszy i światła. Światło zostało w jego obrazach. Reszta jest milczeniem.
Zbigniew Herbert
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz