wtorek, 27 lipca 2010

O istotnym miejscu, o polityce i ludziach.



Na przełomie XX i XXI wieku wiele organizacji międzynarodowych podejmowało próby podsumowania stanu sytuacji i szans na rozwój różnych regionów świata, w tym Afryki. W jednym wszystkie były zgodne: są to problemy, którymi trzeba się zająć, by można zbudować lepszy świat XXI wieku. Wśród najważniejszych wyzwań Afryki wskazywano powszechnie na osiem jej istotnych problemów: skrajną nędzę i głód nierówność płci i brak dostępu do edukacji rozszerzanie się AIDS, malarii i innych chorób oraz ogromna śmiertelność dzieci zniszczenie środowiska naturalnego, rabunkowa utrata bogactw naturalnych i brak dostępu do pitnej wody znikająca szansa na rozwój gospodarczy i samowystarczalność kontynentu zarobkowe niewolnictwo, przymusowe wysiedlenia i wędrówka w poszukiwaniu lepszych warunków życia kolejne wojny plemienne, walka o władzę, podsycana przez dyktatury nienawiść grupowa nieudolność władzy państwowej, jej totalitarny charakter i buta rządzących. Wiek XXI już się rozpoczął, a Afryka ciągle czeka na swój czas...

Coraz bardziej lubię książki kulinarne.



Dietetycy są zgodni - kuchnia grecka - a w szczególności kreteńska - jest jedną z najzdrowszych na świecie. Owoce, warzywa, oliwa i doskonałe czerwone wino - oto sekret długowieczności i dobrego samopoczucia mieszkańców Grecji. O ile we Włoszech, Francji czy Hiszpanii można stosunkowo łatwo zidentyfikować potrawy charakterystyczne dla poszczególnych regionów, o tyle w Helladzie jest to bardzo trudne. Wynika to po części z mentalności mieszkańców, którzy są bardzo ruchliwi - podróżując po kraju oczekują znanych potraw i raczej źle znoszą nadmierną kreatywność czy udziwnianie tradycyjnych, doskonale im znanych smaków, dlatego w tawernach całego kraju jada się m.in. sałatkę grecką (feta, pomidory, ogórki, oliwki, oliwa), souvlaki (szaszłyk), moussakę (bakłażany, ziemniaki, mięso, pomidory), keftedes (kulki z siekanego mięsa) oraz dolmades (rodzaj gołąbków, tyle że w liściach winogron).
Wspaniałe przepisy, bardzo dobra książeczka, polecam gorąco.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Nowe- nie nowe książki, czyli radość rozrastającej się biblioteczki.




Dzisiaj mamy dzień wolny od pracy. Wybraliśmy się więc z ukochanym Mężem po mleko i bułki, a tak naprawdę po chleb i ciastka do popołudniowej kawy. Wstąpiliśmy do jeszcze jednego sklepu z książkami, bo był bardzo po drodze i oto co z niego przynieśliśmy. Dzisiaj więc się delektuję i oglądam i przeglądam. Piękny, letni dzień.

czwartek, 22 lipca 2010

Michał Zioło- Dziennik Galfryda.

Dziennik Galfryda


Dziennik Galfryda to zapiski mnicha, trapisty, który prowadzi życie ukryte za murami klasztoru – życie egzotyczne, a zarazem powszednie, zwyczajne i proste, po prostu ludzkie. Oddany modlitwie i pracy, Michał Zioło, wnikliwy obserwator, potrafi zarazem z pewnego dystansu spoglądać na rzeczy tego świata. Pisze o życiu duchowym i osobistych zmaganiach, ale też o współczesnym Kościele i jego bolączkach, obchodzi go rzeczywistość polskiej i francuskiej polityki, uczestniczy w intelektualnej debacie, przygląda się współczesnym modom. O mnichach mówi się, że żyją poza światem i zarazem w sercu świata. Takie właśnie jest życie, którego strzępy zawiera Dziennik Galfryda.
Galfryd to imię kota z poematu Christophera Smarta. Galfryd został nazwany w tym wierszu "sługą Boga żywego, służącego Mu co dzień punktualnie i pilnie", który "poświęciwszy uwagę Bogu i samemu sobie, poświęca ją swojemu bliźniemu". I "mruczy z wdzięcznością, gdy Bóg pochwali go jako dobrego kota".
Przy lekturze poematu Smarta - pisze Zioło - myślałem przekornie, że właśnie tak powinien wyglądać spełniony mnich i szczery chrześcijanin. Umieściłem więc to imię w tytule niejako "życzeniowo", dla zawstydzenia siebie, człowieka wciąż szukającego i wciąż w drodze.
MICHAŁ ZIOŁO OCSO - ur. w 1961 r. w Tarnobrzegu. W 1980 r. wstępuje do dominikanów, 7 lat później przyjmuje święcenia kapłańskie. W 1989 r. zostaje duszpasterzem akademickim w Gdańsku; zakłada tam Dom na Skraju - przystań dla dzieci z trudnych rodzin. W 1995 r. przechodzi do zakonu trapistów. Nowicjat ma odbywać w algierskim klasztorze w Tibhirine, ale uprowadzenie i zamordowanie 7 tamtejszych mnichów wiosną 1996 r. niweczy te plany. Habit trapisty przyjmuje w 1997 r. w Fezie, w Maroku. Po rocznej formacji we francuskim opactwie Notre Dame d’Aiguebelle zgłasza się na ochotnika, aby z kilkoma braćmi przywrócić do życia klasztor w Tibhirine. Trzyletnia misja kończy się niepowodzeniem. Po powrocie do Francji zostaje mistrzem nowicjatu, potem pełni tę funkcję w Kamerunie. Od 2004 r. znów mieszka w Aiguebelle.Naprawdę warto przeczytać. Zapiski bardzo ciekawej postaci, mądrego człowieka.

środa, 21 lipca 2010

Plan prawie doskonały.


Historia trójki muzealnych strażników, którzy przez lata pracy przywiązali się emocjonalnie do dzieł sztuki, których strzegli przez dziesięciolecia. Gdy dowiadują się, że "ich" dzieła sztuki mają zostać przetransportowane do innego muzeum, przygotowują plan kradzieży.
Dobra komedia, zastanawiam się czy by nie napisać, że bardzo dobra. Tak gdzieś pomiędzy tymi dwoma stwierdzeniami bym umieściła ten film.
Jest śmiesznie, jest dobra historia i są wspaniali aktorzy.
Polecam szczególnie na te upalne dni. Ja z Mężinkiem oglądaliśmy ten film wieczorkiem zajadając się pizzą i popijając wszystko czerwonym winem, udana sceneria dla każdej komedii.
Warto zobaczyć.

POŻEGNANIE Z AFRYKĄ.



Mam nareszcie mam, klasykę, która mnie zachwyca. Moim zdaniem, to jedna z piękniejszych historii. Teraz postanowiłam nareszcie zakupić własny egzemplarz. Teraz tylko muszę przekonać Mężinkę by razem ze mną zechciał obejrzeć ten film.

przyszła moja przesyłka...

Vicky Entwistle - WOW! - Weight Off Workout! [DVD]
click to zoom


http://ecx.images-amazon.com/images/I/51YoupavOlL._SL500_AA300_.jpg
a w przesyłce cztery nowe płyty DVD z ćwiczeniami. Więc dzisiaj wypróbuję, którąś z nich. Mam ochotę czasami poćwiczyć nie dla zrzucenia kilogramów, ale po to by poczuć bardziej swoje ciało, nabrać gibkości i ogólnie czuć się jakoś zdrowiej.
Mam nadzieję, że ćwiczenia z tych płyt przypadną mi do gustu.

wtorek, 20 lipca 2010

Gdyby Budda się ożenił.



Każdy z nas słyszał zapewne, że małżeństwo może być wspaniałym doświadczeniem duchowym – czytając tę książkę, zaczynamy naprawdę w to wierzyć. Charlotte Kasl, autorka serii bestsellerów, psychoterapeutka i buddystka, przenosi wielowiekową mądrość Buddy na płaszczyznę złożonego świata relacji międzyludzkich. Znana ze swej zdolności do wyjaśniania spraw uczuciowych w sposób mądry, ale i dowcipny, zachęca nas i uczy, jak stworzyć satysfakcjonujący i pełen wspaniałej energii związek.
Jest to niewątpliwie lekko i przystępnie napisany poradnik dla ludzi żyjących w stałych związkach. Przyda się jego lektura tym, którzy chcą czegoś więcej, czegoś głębszego w swoim związku. Stanowczo polecam.

poniedziałek i nasze podróżowanie.



Cały poniedziałek spędziliśmy w Chichester, było wspaniale. Przepyszny posiłek w restauracji i wizyta w Katedrze. Uwielbiam zapach, który jest w kościołach. Wkrada się we mnie harmonią i spokojem. Zawsze tęsknię do tej atmosfery do tego zapachu. Oboje ponownie byliśmy zachwyceni.




wtorek, 13 lipca 2010

Nie samym chlebem.

Nie samym chlebem - Sarah-Kate Lynch

Opis wydawcy:

Żona, matka, kucharka, kochanka... nic dziwnego, że czuje się rozmieniona na drobne. Przystojny francuski piekarz wydaje się być tajemniczym składnikiem, który może sprawić, by jej życie nabrało smaku. Ale czy nie warto spróbować znaleźć receptę na szczęście bliżej domu?
Nie jest łatwo być kochającą matką jedynaka, mieszkać na angielskiej wsi ze ślepą kozą, zrzędliwym teściem i rojem pszczół, które nie pozwalają do siebie podejść. Esme jakoś się to udaje, mimo że czasami uważa, że jedyne, co naprawdę dobrze jej wychodzi, to chleb według francuskiej receptury. Ten chleb piecze codziennie. Nie tylko dla jego wspaniałego smaku, ale też dlatego, że przypomina jej dziewczynę, jaką kiedyś była, a szczególnie Louisa, wiejskiego piekarza, który nauczył ją wszystkiego...


Zwiedziona tym opisem na okładce kupiłam tę książkę i przywiozłam do Anglii, aby delektować lekturą łatwą, przyjemną, w tak zwanym kobiecym stylu.
Zostałam zwiedziona, bo tak strasznie napisanej książki to jeszcze chyba w życiu nie czytałam.
Pisana dziwnym stylem, nie logiczna, językowo nieudolna i przyznam, że strasznie, strasznie głupia chwilami. Szkoda czasu i zabiegów by poznać tę powieść.
Nie znam innych książek tej pani, jednak po tej lekturze powiem, że z całą pewnością już nie zakupię następnej jej powieści.
Nie lubię tak bardzo niepochlebnie pisać o książkach i na szczęście jak do tej pory nie musiałam.
Jestem ciekawa jak inni czytelnicy, zapewne czytelniczki w większości przyjęły tę powieść.

niedziela, 11 lipca 2010

Rozmowa z Bogiem.



Josela Rakowera rozmowa z Bogiem to tekst, który od kilkudziesięciu lat zajmuje w kulturze i religii żydowskiej szczególne miejsce; tekst na poły legendarny, odnaleziony rzekomo w butelce pod gruzami warszawskiego getta. Jest to modlitwa spisana przez żydowskiego powstańca w ruinach płonącego domu, na kilka godzin przed ostatnim dla niego zachodem słońca. Amerykańscy Żydzi mogą ją znaleźć w swoich modlitewnikach, izraelskie dzieci uczą się jej fragmentów na pamięć, a w niemieckich szkołach można na jej ślady natrafić w chrześcijańskich podręcznikach religii. Josela Rakowera rozmowa z Bogiem to tekst wstrząsający. Otoczony trupami pomordowanych braci, stary Żyd wspomina szczęśliwe lata przed wojną i tragedię swojej rodziny na dnie zagłady, by po chwili, oskarżywszy swych wrogów, rozpocząć spór z samym Bogiem. Zmaga się z Nim niczym nowy Jakub nad potokiem Jabbok. Nie szczędzi Mu wyrzutów i błaga o pomstę na wrogach. Kocha swych przyjaciół, nienawidzi wrogów – pełnią nienawiści. Boga kocha i będzie kochał, cokolwiek by uczynił, jakkolwiek by w swego sługę uderzył. „Jego Tora – to droga życia! – mówi Rakower. – Im więcej nas dla tej drogi umiera, tym bardziej nieśmiertelna się ona staje”. Oto nowy Jakub – i nowy Hiob. Wobec jego głosu nikt nie może przejść obojętnie.
Naprawdę polecam, nie można przejść obojętnie wobec tej książki.

Mamy gościa.







Lato jest czasem wyjazdów, to każdy wie, wyjechały również nasze dwie znajome, no i to one właśnie poprosiły nas o zaopiekowanie się na czas ich nieobecności pewnym młodziutkim kotem.
Kot ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Szybko przyzwyczaił się do nas i my przyzwyczailiśmy się do niego. Jest naprawdę uroczym kotem, takim jakie uwielbiam, przymilny rudziak. Cieszymy się więc teraz naszymi wspólnymi dniami.
Jeszcze tylko jedno spostrzeżenie, nie wiedziałam, że koty tak dużo jedzą, a może to tylko ten kot jest ciągle taki głodny?

piątek, 9 lipca 2010

Zmysły, śmierć i diabeł w literaturze romantycznej.

Zdjęcie: Książka

„Książka poświęcona jest w zasadniczej mierze rozważaniom nad literaturą romantyczną […] w jednym z najbardziej charakterystycznych aspektów – w aspekcie wrażliwości erotycznej. Jest to więc studium o stanach duchowych i osobliwościach obyczajów, ujęte według określonych typów bohaterów i wątków, które powracają z uporem niczym mity zrodzone ze wzburzonej krwi. […] Sądzę, że w żadnej innej epoce literackiej zmysły nie były w sposób bardziej oczywisty podstawowym tematem dzieł wyobraźni. Lepiej więc zbadać tę orientację w jej historycznym rozwoju, niż powtarzać ze słuchu i prawie bez zastanowienia ogólnikowe obwinienia o zmysłowość i perwersję, którymi krytycy tego okresu zazwyczaj kwitowali tego rodzaju zainteresowania twórców” (Mario Praz).

Literatura romantyczna, to mój czas, moje zainteresowanie i coś co ciągle do siebie przyciąga.
Jest, to więc dla mnie istotna książka, dobra praca na temat literatury.
Polecam zainteresowanym.

Flawless.

plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)plakat do filmu Flawless (2007)

Londyn rok 1960. Laura Quinn (Demi Moore) jest przebojową pracownicą The London Diamond Corporation. Mimo wysokich kwalifikacji i ambicji nie może przebić się do najwyższych struktur kierowniczych ponieważ jest kobietą. Wkrótce staje się niewygodna dla firmy i zostanie zwolniona. Zanim to nastąpi zgłasza się do niej stary dozorca budynku (Michael Caine), który planuje przed przejściem na emeryturę wyrównać swoje własne rachunki. Razem zamierzają okraść firmowy skarbiec wypełniony 2 tonami diamentów.

Bardzo dobre kino, polecam wszystkim.Jak zwykle świetna gra Michaela Caine, wspaniały aktor. Piękna oprawa muzyczna, lekko jazzujące klimaty. Oglądaliśmy wczoraj wieczorem i przyznam, że było to oglądanie przepełnione przyjemnością.

środa, 7 lipca 2010

Parnassus.

plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)plakat do filmu Parnassus (2009)

Tytułowy Parnassus był swego czasu idealistą i pewnie dlatego Diabeł wybrał go sobie na partnera do gry. Od tysiąca lat nie robi nic innego, tylko kusi Parnassusa, by wziął udział w kolejnych zakładach, ale nie zależy mu na zwycięstwie – kiedy mu to odpowiada, daje nawet Parnassusowi wygrać. Dla niego istotniejsza jest sama gra, wyzwanie i zmaganie się w wiecznym tańcu. A Parnassus mimo całej wiary w ludzkość i świat, nie jest zbyt odporny na uwodzicielski wpływ adrenaliny, której skok odczuwa przed każdą kolejną konkurencją. W swej słabości zawsze potrzebuje motywacji, by walczyć dalej, a teraz ma idealną – córkę. Diabeł otrzyma ją w nagrodę, kiedy ta skończy 16 lat. Do feralnych urodzin pozostało już tylko kilka dni. Zdesperowany ojciec przyjmie więc każde wyzwanie, by powstrzymać to, co nieuchronne. Tym razem jednak gra będzie bardziej nieprzewidywalna, ponieważ niespodziewanie włączy się w nią pewien nieznajomy.
Film bardzo przeciętny w moim odczuciu. Mało ciekawie opowiedziana historia, która odpowiednio sfilmowana mogłaby być naprawdę dobra.
Szkoda, reżyser miał wielki plan, ale mało co z niego udało mu się zrealizować.