Odnajdziesz tutaj moje myśli na temat historii,literatury,poezji,życia i śmierci.Sztuka jest uprzywilejowana na tych stronach,ona nadaje sens i smak życiu.Jeśli jesteś zainteresowany,czytaj,najlepiej przy kawie.Może odnajdziesz tutaj coś co cię zainspiruje.A może sam napiszesz do mnie kilka słów w komentarzu, które staną się inspiracją dla mnie.
niedziela, 26 września 2010
Gawędy o zmierzchu.Królikowski.
Pisząc o swoim domu, o starych fotografiach, krzyżykach, akwarelach(...), Królikowski proponuje czytelnikowi sposób, w jaki on ma spojrzeć na dom swój własny, na zbiory swoich rodzinnych pamiątek.Autor Gawęd o zmierzchu zaprasza do gry z pamięcią, uczy, jak z każdego przedmiotu wysnuć narrację, jak przypisać przedmiotom ich symboliczną wartość(...). Każdy tekst z tego zbioru może być tematem rozmowy o wielorakich związkach kultury materialnej z duchową...Prosta literacka formuła gawęd, wysnutych ze spojrzenia na zgromadzone we własnym mieszkaniu pamiątki, zaowocowała różnorodnością tematyczną i bogactwem nastrojów od szeptu zwierzenia po erudycyjny popis, towarzyski żart, nostalgiczne wspomnienie.
Jest, to niewątpliwie piękna ksiażka, pełna zamyślenia i wspomnień. Może właśnie najlepiej smakować jej czytanie teraz, kiedy zaczęła się już jesień.
Coś dla czytelników ceniących sobie tradycję, rodzinną atmosferę i stare przedmioty, które wiele przywodzą na myśl.
SALT.
"Salt" to zabawa na najwyższych obrotach. Twórcy nie przestają zaskakiwać, co chwilę zmieniając całą sytuację. Do tego dorzucają bardzo "oldschoolowe" sceny akcji, jak choćby znakomita sekwencja pościgu Salt po zatłoczonych ulicach wielkiej metropolii. Główna bohaterka jest inteligenta i sprytna. Potrafi szybko myśleć, na poczekaniu skonstruować bombę, dobrze przyłożyć z półobrotu i zwinnie przeskakiwać z cysterny na furgonetkę. Filmowi można oczywiście zarzucić błędy logiczne, lecz i to jest zgodne z zasadami gatunku.
Rola Olbrychskiego, choć nie wielka, to jednak decydująca dla dalszego rozwoju akcji. Przyznam, że Olbrychski zagrał świetnie, nie dał się stłamsić na ekranie Angelinie Jolie, myślę, że to on króluje w momentach, kiedy grają razem.
Warto zobaczyć ten film, bo to dobre kino akcji i jako takie właśnie trzeba je oceniać.
czwartek, 23 września 2010
AMERYKAŃSKI GANGSTER.
Frank Lucas to wzorcowy self-made man. Zaczynał z samego dołu łańcucha pokarmowego. Stopniowo wspinał się po szczebelkach gangsterskiej kariery, aż dokonał wielkiego skoku na kasę i władzę. Nie pytając się nikogo o zdanie został największym importerem heroiny na amerykański rynek. Jego towar rozprowadzany po ulicach zdobył sobie zasłużoną renomę, jego firma setki tysięcy uzależnionych klientów, a on sam miliony dolarów. Jego pozycja w branży była na tyle mocna, że szanowała go mafia i nie dotykała policja. Nic nie może jednak wiecznie trwać. A w ojczyźnie hot-dogów droga od pucybuta do milionera potrafi trwać tak samo krótko, co od milionera do pucybuta.
Gdyby potraktować dzieło Scotta nie jako pojedynek aktorski między dwoma laureatami Oscara bądź drugi po "Zodiaku" obraz lat siedemdziesiątych, ale jako film o wymowie politycznej, konkluzje byłyby nadzwyczaj ciekawe. W końcu to bardzo ambiwalentny portret mechanizmów wolnego rynku, który z jednej strony jest narzędziem emancypacji (w końcu pieniądze nie mają koloru), z drugiej potrafi tak samo zniewolić jak heroina rozprowadzana przez Lucasa. Sam bohater jest człowiekiem, który utożsamia postęp, ale jego ceną jest śmierć i choroba setek tysięcy jego braci i sióstr. "American Gangster" to jednak przede wszystkim solidne kino sensacyjne w starym dobrym stylu. Nie ma tu efekciarstwa, rozdmuchanych efektów specjalnych, jest za to przyjemny klimat nostalgii za gangsterką w starym dobrym stylu.
Naprawdę polecamy, trochę się bałam, że za wiele będzie przemocy, jednak z satysfakcją stwierdzam, że nie było aż tak żle, mogłam jeszcze, to jakoś przeżyć.
poniedziałek, 20 września 2010
niedziela, 19 września 2010
Kuchnia Franceski.
Zabawna i poruszająca książka, z bohaterką, której nie można się oprzeć. „Kuchnia Franceski” to przepyszna historia o dzieleniu się miłością, życiem, radą i – nade wszystko – jedzeniem, autorstwa człowieka, który rozkochał Amerykanów w słonecznej Italii.
Francesca, samotna matka dorosłych już dzieci, postanawia podjąć pracę gosposi. Nie chce żyć samotnie, a swoją pasją, czyli gotowaniem pragnie się z kimś podzielić. Jej pracodawczyni, Loretta, początkowo nie jest zachwycona surową, starszą panią. Powoli jednak, przysmaki gotowane przez Franceskę, jej mądrość i życzliwość sprawiają, że dom Loretty staje się prawdziwym domem, gdzie znajdzie się miejsce na przyjaźń, życzliwość, a może nawet na miłość…?
O autorze
Peter Pezzelli urodził się i dorastał w Rhode Island, w Stanach Zjednoczonych, w rodzinie o włoskich korzeniach. Ukończył Wesleyan University. Przygodę z literaturą rozpoczynał, pisząc - jako wolny strzelec - artykuły do prasy lokalnej. Do napisania „Domu we Włoszech” zainspirowało go wspomnienie włoskiej miejscowości Abruzzo, gdzie znajdowała się rodzinna posiadłość jego babki. Gdy ksiązka zyskała miano bestselleru, Pezzelli postanowił napisać kolejne: „Kuchnię Franceski”, „Każdej niedzieli” i „Lekcje włoskiego”.
Ciekawa książka.
Na wstępie sporządź listę rzeczy, których wykonanie zajmuje ci 59 sekund. Następnie skreśl je i w czasie, który zyskasz dzięki temu śmiałemu posunięciu, przeczytaj książkę 59 sekund. Masz wciąż za mało czasu? Skoncentruj się na krótkich streszczeniach najistotniejszych wątków, które znajdziesz w kolejnych rozdziałach. Ich przeczytanie również zajmuje niecałą minutę, a zawarta w nich wiedza może okazać się bardzo pomocna przy rozstrzyganiu ważnych życiowych wyborów.
Warto jednak poświęcić 590 albo nawet 5900 sekund na przeczytanie książki od deski do deski, by poznać przebieg wielu fascynujących eksperymentów psychologicznych, których wyniki pomagają poruszać się w gąszczu kluczowych życiowych decyzji i unikać przy tym szkodliwych, rozpowszechnionych stereotypów.
59 sekund to fantastyczna, zabawna, mądra i także bardzo pożyteczna książka.
(A 59 sekund, poświęcone na przeczytanie powyższego tekstu, to dobry wstęp do jej lektury...)
Nie jesteśmy tak racjonalnymi stworzeniami, jak mogłoby nam się wydawać - za pomocą szybkich i skutecznych technik łatwo nas przekonać do różnych rzeczy. Uważaj na ludzi, stosujących zasadę „To jeszcze nie wszystko", oferujących z góry rozmaite zniżki i okazje, byś tylko rozstał się ze swoimi pieniędzmi.
DOBRY AGENT.
Tytułowy "Dobry agent" to Edward Wilson - pan o wyglądzie pracownika urzędu skarbowego (nic dziwnego, że nikt go nie lubi), a w rzeczywistości ważna osobistość amerykańskiego wywiadu. Grający tę postać Matt Damon wyposaża ją w kamienny wyraz twarzy, dzięki czemu nigdy nie wiemy, co akurat myśli czy czuje. Bohatera poznajemy w 1961 roku, gdy operacja w Zatoce Świń, w którą był zaangażowany, ponosi fiasko. Następnie cofamy się do 1939 - Wilson właśnie kończy studia i dostaje propozycję współpracy z wywiadem. Te dwa plany czasowe będą się ze sobą przeplatać, tworząc złożony obraz sytuacji politycznej połowy XX wieku.
REKLAMA
Miłośnicy Bonda nie mają tu czego szukać - twórcy przedstawiają profesję szpiega jako nudne, stresujące zajęcie, które nie sprzyja w dodatku życiu osobistemu. Wilson ma co prawda olśniewającą małżonkę (graną przez boską Angelinę Jolie), ale brak mu czasu, by ją zaspokoić. Równie kiepsko wyglądają stosunki z synem. Wystarczy wspomnieć, że bohater poznaje go, gdy ten ma pięć lat. Jest tu zaledwie parę scenek, w których widać niepewne próby nawiązania nici porozumienia. Spychana od zawsze na czwarty plan latorośl spróbuje zdobyć akceptację ze strony ojca, idąc w jego ślady. Będzie to miało nieoczekiwane skutki...
Bardzo dobry film, polecam serdecznie.
Miłośnicy szybkiej akcji nie będą zaspokojeni przez ten obraz. Warto poświęcić trzy godziny by zobaczyć wartościowe kino.
czwartek, 16 września 2010
WIERNY OGRODNIK.
Justin i Tessa Quale pracują dla brytyjskich służb dyplomatycznych na rozległych równinach Kenii. Kiedy w tajemniczy sposób zostaje zamordowana Tessa, zaczynają krążyć pogłoski o jej rzekomym romansie z Kenijczykiem, który zginął razem z nią. Justin, zdeterminowany, aby ocalić dobre imię żony, rusza w podróż, która prowadzi go od egzotycznych krajobrazów Kenii, przez ulice Londynu, po surowe i zimne pustkowia Kanady. Podczas tej podróży odkrywa rozległy, światowy spisek mogący kosztować życie
...
tysiące osób. Nic jednak go nie powstrzyma przed doprowadzeniem morderców żony przed wymiar sprawiedliwości, nawet jeśli miałby przypłacić to życiem.Świetny film, rewelacyjna fabuła. Poruszenie ważnych tematów. Proponuję oglądnąć-polecam!!
Smutny i taki bardzo wchodzący w głąb człowieka, daje dużo do myślenia i zachęca do zainteresowania problemami Afryki.
piątek, 10 września 2010
Książę Persji.
Film na podstawie bestsellerowej gry z 2003 r. Dastan, najmłodszy syn króla Persji Sharamana, razem z trzema braćmi i wujem, przebywa na wyprawie wojennej. Udaje im się przechwycić karawanę przemytników, na podstawie której stwierdzają, że Święte Miasto Alamut jest sojusznikiem ich wrogów. Wbrew zakazowi króla wyruszają rozprawić się ze zdrajcami. W czasie zdobywania twierdzy, każdy z czterech braci szuka odpowiedniego trofeum dla ojca. Najstarszy z nich, Tus, radzi Dastanowi, by podarował mu
...
wspaniałą szatę. Po powrocie do domu, kiedy tylko Sharaman nakłada ją na siebie, zostaje przez nią pochłonięty. Dastan, wraz z porwaną z Alamut księżniczką Taminą, uciekając przed złaknionym kary dla rzekomego mordercy króla kapitanem straży, odkrywają niezwykłe właściwości tajemniczego sztyletu znalezionego w Alamut. Dastan, wraz z towarzyszką, decyduje się powrócić do Świętego Miasta, by dowiedzieć się, czy, a jeśli tak to dlaczego, jego brat posłużył się nim do pozbycia się ojca.Książę jest przystojny, wysportowany i waleczny, a w dodatku, kiedy trzeba, potrafi wdać się w słowną szermierkę. Nadaje się więc idealnie do ratowania świata (bo chyba nikt nie przypuszczał, że jego misja skończy się na ocaleniu Persji?). Bohater nie może przeżywać przygód w pojedynkę, w związku z czym obdarzono go towarzystwem pięknej Taminy . Choć oboje kłócą się ze sobą bez opamiętania, ich konwersacje podszyte są delikatnym erotycznym dreszczykiem. Wiadomo: kto się czubi, ten się lubi.
Dobre kino akcji z wątkami baśniowymi. Przyznam, że reżyser bardzo utalentowany w tej materii. Polecam na niezobowiązujący wieczór filmowy, szczególnie po długim, męczącym dniu.
AUTOR WIDMO.
Tytułowy bohater – pisarz, którego imienia nigdy nie poznamy – zostaje wynajęty do poprawienia wspomnień szefa brytyjskiego rządu. Notatki, które otrzymuje, kryją w sobie śmiertelnie niebezpieczne tajemnice, ale Duch nie zdaje sobie z tego początkowo sprawy. Nie wie też, że jest, być może, marionetką w rękach szpiegów manipulujących polityką zagraniczną Wysp. Próbując dociec prawdy w imię zawodowej rzetelności, pisarz trafia w pułapkę bez wyjścia. Jest już za późno, by się wycofać lub przejść na stronę czarnych charakterów. To, do czego bohater dąży, okazuje się widmem.
Niestety nie jest, to film, który można zaliczyć do wielkich dzieł Polańskiego. Momentami strasznie się dłużył, za bardzo rozwleczona historia.
Warto jednak obejrzeć, bo pewne postacie mogą zapaść w pamięci. Mnie zaintrygowała postać azjatyckiego ogrodnika, szkoda, że nie było w filmie miejsca na jakiś dłuższy motyw z azjatyckimi pracownikami domowymi byłego premiera.
Życzę wszystkim udanego seansu.
piątek, 3 września 2010
po powrocie...
Bardzo długo mnie tutaj nie było. A powodem owej nieobecności był oczywiście urlop, jak to latem najczęściej bywa. Mieliśmy cudowny czas, intensywnie żyliśmy w te dni. Dziękujemy WAM nasi kochani, którzy daliście nam swój czas i swoją obecność, to właśnie dzięki WAM ten czas rozbrzmiewał w piękno. Dziękujemy!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)