czwartek, 14 października 2010

Purpurowe skrzypce.

plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)plakat do filmu Purpurowe skrzypce (1998)

Wędrówka przez stulecia instrumentu, obdarzonego dźwiękiem niezwykłej piękności; taki schemat wydaje się banalny, wyeksploatowany. A jednak nie bez powodu ten włosko-kanadyjski film przebił się na światowe ekrany.
Co byś zrobił z tymi skrzypcami, gdyby stały się twoją własnością? - pyta ekspert innego specjalistę, badającego instrument za pomocą najnowszej techniki. Rozebrałbym je na części, żeby zobaczyć, jak to jest zrobione - odpowiada tamten. Nie dowiedziałby się niczego. Jest bowiem i pozostanie tajemnicą, dlaczego jakieś dzieło artysty albo produkt świetnego rzemiosła osiąga czasem rangę wielkiej sztuki


W kinie komercyjnym przedmiotem wędrującym przez stulecia bywał najczęściej drogocenny klejnot z własną historią. Tu jest na pozór podobnie. Lecz doskonałe skrzypce - zwłaszcza takie, jakie wyszły spod ręki jednego z siedemnastowiecznych mistrzów z Cremony - są klejnotem o wielkiej wartości, lecz także czymś więcej. Czeka w nich, żeby się urzeczywistnić, zaklęty w muzykę ludzki duch, słowem i skrzypce mają duszę. Tym akurat skrzypcom mistrz dodał ponadto - sposobem, który mogą rozszyfrować dopiero dzisiejsze metody badawcze - prawdziwą cząstkę żywej istoty. Jak tego dokonał, zdradzać przedwcześnie nie należy, lecz jest to jednocześnie wyrazista metafora sztuki jako trudu artysty.
Przypadki, które oddają instrument w różne ręce, też niosą coś więcej niż zwykłe perypetie fabularne. W istocie "purpurowe skrzypce" odbywają podróż przez epoki kultury, ujawniając jej zmieniające się twarze.
Obraz warsztatu mistrza z Cremony nasunąć może widzowi z Polski skojarzenie rodzime, chociaż krakowski Kodeks Behema, ukazujący wygląd podobnych pracowni, jest wcześniejszy, pochodzi z początku XVI wieku. Z Lombardii skrzypce powędrują do klasztornego sierocińca w Austrii, kuszone potem szansą zamiany klasztoru na pałac. To pierwszy sygnał zmieniającej się roli sztuki. W klasztorze, gdzie gra się Bogu na chwałę, muzyka jest rodzajem kontemplacji, natomiast w wielkim świecie, w którym mały sierota miałby zadziwiać jako cudowne dziecko, muzyka ma tylko budzić podziw zręcznością i cieszyć ucho, nic więcej.
Następny obrót czasu: końcówka XIX wieku, klimaty dekadencji. Epoka kiczu, bo tak właśnie, bez odrobiny litości, pokazują autorzy tamten fin de siřcle. Gdyby skrzypce były żywą istotą - ciężka próba dla ich godności. Artyzm i grafomania tuż obok siebie, seks i sztuka, splecione w kabotyńsko-tragiczny węzeł. Klimaty, które nietrudno nam zweryfikować, mieliśmy przecież Przybyszewskiego. Zamiast alkoholu - opium; za sprawą tego narkotyku skrzypce trafią do Chin, gdzie pół wieku później zagrozi im rewolucja kulturalna.
W "Purpurowych skrzypcach" udało się stworzyć jeden z najlepszych filmowych opisów tamtego obłąkanego zjawiska. Obłęd ideologiczny, który widzi w muzyce wroga ludu, jeśli jest "zachodnia" i każe likwidować tych, którzy są nią "zarażeni", tak i wtedy przybrał postać najbardziej skrajną


Ostatni akt historii skrzypiec rozgrywa się dziś, w czasie ekskluzywnej licytacji (film zresztą tak się zaczyna, losy skrzypiec opowiadają wcięte w licytację retrospekcje). Kto je ostatecznie dostanie - czy ktoś, kto ma miliony dolarów, lecz nie potrafi odróżnić doskonałości od przeciętności, czy ten, kto je natychmiast rozpoznał, kiedy wydawały się jeszcze rupieciem - to kolejna zagadka, której rozwiązania zdradzać przedwcześnie nie należy.
Lecz istotne pytanie tego filmu dotyczy przyszłości sztuki - tej wysokiej, którą symbolizują, a raczej uosabiają, cremońskie skrzypce. Jeśli odpowiedzią byłby cały film - jest ona optymistyczna. Rzecz doskonała nie ginie, epoki przekazują ją sobie z rąk do rąk.

Wielka pasja jest ukazana w tym filmie, granicząca z obsesją.
Cudna muzyka, oj całe morze pięknej muzyki. Wystarczy tylko zarezerwować sobie wieczór i dać się ponieść tej opowieści. Polecam.

Brak komentarzy: