wtorek, 25 sierpnia 2009

Caracalla Jean-Paul
PARYŻ ŚLADAMI PISARZY
FRAGMENT KSIĄŻKI- Blaise Cendrars, obieżyświat z Paryża

WOLNOŚĆ, UKOCHANA WOLNOŚĆ

Frédéric Sauser przyjeżdża do Paryża wraz ze swoją przyjaciółką Felą w październiku 1910 roku. Zatrzymują się w hotelu des Étrangers przy ulicy Saint-Jacques 216, w którym wynajmują najtańszy pokój, nie wiedząc nawet, czy będą w stanie za niego zapłacić. Młody człowiek, który najpierw zmienia nazwisko na Sausey, potem na Cendrars, nie jest typowym żółtodziobem, któremu śni się podbój Paryża. Przyjechał do stolicy, aby żyć, obserwować, kochać, błądzić i oczywiście pisać. Był biedny, ale świadomy bogactwa swoich talentów i zainteresowań, których starczyłoby, żeby zadziwić cały świat. Paryż, Londyn, Berno, Sankt Petersburg czy Nowy Jork staną się punktami na mapie jego ogromnego oddziaływania.
Frédéric wymknął się spod rodzicielskiej kurateli już w roku 1904, kiedy miał zaledwie siedemnaście lat. Wsiadł do pociągu, którym „uciekał gdzie pieprz rośnie, byle dalej od domu”, już wtedy gotów sam pokierować swym niezwykłym losem. „Mam więcej wspomnień, niż gdybym żył tysiąc lat” - będzie mógł kiedyś powtórzyć za Baudelaire'em.
Ten obecnie dwudziestotrzyletni Szwajcar, urodzony 1 września 1887 roku w La Chaux-de-Fonds, odwiedza Paryż już po raz drugi. Wcześniej przywieźli go tu rodzice, żeby zobaczył Wystawę Światową w 1900 roku. Miał wtedy trzynaście lat.
Wielokrotnie Cendrars powracać będzie we wspomnieniach do obrazów z tamtej podróży, a zwłaszcza do luksusowych wagonów Międzynarodowej Kompanii Wagons-lits, przeznaczonych dla kolei transsyberyjskiej, które zobaczył przed wieżą Eiffla. Na zawsze wryje mu się w pamięć widok wagonów restauracyjnych, sypialnych i salonek, stojących na zaimprowizowanym Dworcu Jarosławskim w Moskwie, oraz młodych kelnerów o wygolonych głowach, ubranych w bluzy ściągnięte pasem, którzy zapraszali podróżnych na posiłek do wagonu ekspresu wykończonego szlachetnym drewnem i lustrami. Cóż to musiało być za przeżycie siedzieć za stołem zastawionym rosyjskimi zakąskami i widzieć przez okno uciekający syberyjski krajobraz!
Za oknem bowiem przesuwały się z różną prędkością cztery płótna, niezwykle realistycznie oddające obraz rosyjskiej ziemi: jedno symulowało ruch pociągu pędzącego po torowisku wysypanym kamieniami, dwa następne ukazywały plan średni z umykającymi szpalerami płotów i gęstą roślinnością, ostatnie zaś prezentowało daleką perspektywę tajgi, odcinającej się od linii nieba koloru ołowiu, z charakterystycznymi elementami drewnianych chałup i sunących sań.
Po posiłku, na który składał się tradycyjny barszcz i boeuf Strogonow, wysiadało się, wciąż nie opuszczając placu pod wieżą Eiffla, wprost na stację w Pekinie! Na peronie zaś podróżnych opuszczających wagony fikcyjnego pociągu żegnał z wyszukaną uprzejmością cechującą mieszkańców Niebiańskiego Cesarstwa personel ubrany w chińskie szaty z malowanego jedwabiu i z włosami zaplecionymi w długi, czarny warkoczyk.
Podróż Paryż-Pekin tuż obok Sekwany była niczym wróżba dla przyszłego autora Prozy transsyberyjskiej kolei. Paryż roku 1911 jest dla Freddy'ego i Feli Poznańskiej, jego młodej towarzyszki z Polski, czasem biedy i głodu. Niewielkie sumki, które czasem skądś zdobywa Freddy, rozchodzą się na zakup książek: Remy de Gourmonta, Nervala, Chamforta... Sytuacja zmusza ich w końcu do rozłąki. W poszukiwaniu perspektyw lepszego życia Fela wyjeżdża do Ameryki, gdzie zostanie nauczycielką, Freddy zaś do Rosji, gdzie szuka pracy w Sankt Petersburgu. Przeżyje dzięki lekcjom francuskiego i niemieckiego, jednocześnie szkicując plany kilku książek.
Wybawieniem staje się bilet do Nowego Jorku, który oddaje mu jeden z przyjaciół. Cendrars, szczęśliwy, że zobaczy Felę, niezwłocznie wyrusza w podróż.
Powraca w 1912 roku, po miesiącu morskiej podróży na pokładzie „Volturno”, który opuszcza w Rotterdamie 14 lipca 1912 roku. W Paryżu zamieszkuje w alei Wiktora Hugo 4, w pracowni użyczonej mu przez ojca jego szwagierki, malarza Richarda Halla, w dwóch obszernych, bogato zdobionych i umeblowanych pomieszczeniach w amfiladzie, pełnych światła dzięki ogromnym oknom. Teraz Cendrars musi tylko znaleźć pracę, która pozostawi mu dość czasu na pisanie. Jednak brakuje mu Feli. Tęsknota zmienia się w torturę. W listach śle jej wyznania miłości: „Kocham, wariuję, umieram z tęsknoty”.


Brak komentarzy: