niedziela, 7 lutego 2010

Bardzo zabawna.



Mottem filmu może być sprawdzona zasada: "Im gorzej, tym lepiej". Żona głównego bohatera nie może uwierzyć, że życie w Berg ani trochę nie przypomina koszmaru z krążących legend. Im bardziej mąż narzeka, tym ona czuje się lepiej, a korzysta na tym ich małżeństwo. Pod płaszczykiem zabawnych perypetii głównego bohatera, który musi ukrywać, że tubylcy są w rzeczywistości życzliwymi osobami, kryje się satyra na egocentryczne społeczeństwo, które nie chce patrzeć tam, gdzie kończy się "ja", a zaczynają "oni". W fabułę wplecionych jest nieco pouczających morałów dotyczących miłości, związków i życia w ogóle, ale wprawna ręka scenarzysty zadbała, by ich ciężar nie wpłynął na odbiór, co w sumie z przednim humorem daje lekkostrawny miks idealny na seans w gronie znajomych. "Lekko" nie znaczy bynajmniej "gorzej", dobrze napisany i sprawnie wyreżyserowany film Boona działa rozweselająco, nie wywołując przy tym kaca. I tego trzymać się trzeba.
Sympatyczna i mądra komedia. Ujmuje swą bezbretensjonalnością i dużą dawką specyficznego humoru - tak sytuacyjnego jak językowego( niby ograne gagi, ale takie to francuskie ;). Świetnie zarysowana siatka stereotypów kulturowych i doskonałe aktorstwo. Jeśli ktoś ma ochotę na seans lekki, zabawny ale niegłupi - powinien być usatysfakcjonowany.
My byliśmy bardzo zadowoleni, a naprawdę trudno mi śmiać sie na komediach, tutaj śmiałam się do łez.

Brak komentarzy: