poniedziałek, 15 lutego 2010

Film przyjemny ze swoim klimatem.




Norah Jones gra zmysłową, ponętną młodą kobietę, która wyrusza w niezapomnianą podróż. Chce odkryć prawdziwą miłość. Piękne krajobrazy autostrady 66 są tłem niezwykłych spotkań bohaterki z osobami, które pomagają jej w dotarciu do celu. Pierwszy anglojęzyczny film Wong Kar Wai'a został nakręcony w sceneriach odmiennych od pejzaży Nowego Yorku ze szklanymi biurowcami na pierwszym planie. Opowiedziana przez niego historia jest pełna wdzięku, elegancji i oryginalności. Po "Happy Together", "Spragnionych miłości" i "2046" jest to jego kolejny film, który trzeba obejrzeć. Talent reżysera, romantyczno-senna ścieżka dźwiękowa, nastrojowe krajobrazy oraz doborowa obsada zachwycą i oczarują widzów na całym świecie.

Ten film jest o miłości, ale nie tylko o miłości. Mnóstwo tutaj o człowieku, o jego skomplikowanych losach. A muzyka, to prawdziwe święto dla oglądających ten film. Myślę, że największym atutem filmu jest znakomita ścieżka dźwiękowa. Brak słów na oddanie tego, jak genialnie współpracuje ona z obrazem i grą aktorską, tworząc misterną sieć uczuć. Wong Kar-Wai, który zawsze miał niezłe ucho do wyławiania ciekawych kawałków muzycznych, tym razem przeszedł samego siebie. Norah Jones to strzał w dziesiątkę, jej piosenek można słuchać na okrągło. Jeśli chcecie doświadczyć chwili czystego, nieskrępowanego szczęścia, to po prostu musicie zobaczyć.
Polecam serdecznie. Film inny niż wszystkie.

Brak komentarzy: