niedziela, 22 marca 2009

Polecam na łagodny wieczór.


Rok 1960. Do małego miasteczka Lasquenet w południowej Francji przybywa Vianne Rocher (Juliette Binoche) wraz z kilkuletnią córką, Anouk. Otwierają one sklep z czekoladą. Dość liberalne poglądy Vianne nie podobają się burmistrzowi miasteczka, Comte de Reynaudowi, który poprzysięga sobie, że zamknie sklep i przepędzi Vianne. Będzie używać do tego najróżniejszych środków - począwszy od narzucenia młodemu księdzu - ojcu Henriemu, by wytykał "szatańskie praktyki" Vianne podczas kazań, aż do organizowania grupowego bojkotu, prowadzonego przez energiczną Caroline (Carrie-Anne Moss). Jednak jej wewnętrzne ciepło i niesamowite czekoladki przysporzyły jej w miasteczku sporo sojuszników. Wśród nich jest zahukana Josephine (Lena Olin), która uciekła od męża i pod opieką Vianne wreszcie odnajduje spokój. Jest też stara Armand (Judi Dench), skłócona z rodziną, która dopiero u Vianne odnajduje radość życia. Jest wreszcie młody Luc, który zamiast przebywać z surową matką Caroline, woli przebywać w towarzystwie nieuznawanej przez Caroline swojej babki, Armand. Naciski burmistrza nie ustają i Vianne ma zamiar poddać się i opuścić miasteczko. Ale sprawy zaczynają się komplikować, gdy do miasteczka przybywa grupa rybaków rzecznych, dowodzonych przez przystojnego Roux (Johnny Depp). Wkrótce między nim, a Vianne zaczyna kiełkować uczucie.

Przyznaję, że jest to film łatwy i przyjemny, ale nie zmienia, to faktu, że jest, to film niezwykle wart polecenia. Film fabularny, mający w sobie dużą szczyptę magii.
Ogląda się tak cudownie przyjemnie z Ukochanym popijając białe wino. I tak nam błogo był, że wypiliśmy całą butelkę. Tak więc nie wiem czy, film tak nas łagodził, czy raczej jest w tym zasługa wina, które piliśmy.
Mieliśmy ochotę na film prosty, bez traumy, która by nas miała przygnieść przez następne dwa dni. Nam było miło, milusio...można by rzec. Polecam na spokojne wieczory.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Filmowa "Czekolada" urzekła mnie swoim klimatem, muzyką - bo książki nie lubię - po prostu nie spodobała mi się...

Joanna pisze...

Ja, przyznam się, że też akurat w tym wypadku wolę film. Choć przeważnie książka jest tym co preferuję. Pozdrawiam serdecznie.