






Bohater "Dobrego roku", robiący spektakularną karierę bankier wiedzie żywot podobny do żywota wielu zamożnych singli. Powodów do narzekań ma mało, a satysfakcję z ciężkiej pracy ogromną. Do czasu. Pewnego dnia bowiem otrzymuje wiadomość o śmierci swego wuja, u którego będąc dzieckiem spędzał wakacje. Stary Henry uczynił go jedynym spadkobiercą swojej posiadłości w Prowansji. Max staje się właścicielem wspaniałego domu i winnicy.
Natychmiast zjawia się w posiadłości i robi wszystko, żeby jak najkorzystniej ją sprzedać. Ale życie lubi robić niespodzianki, a magiczne miejsce kusi swoim urokiem. Nie tylko miejsce zresztą, kusi również zniewalająco piękna właścicielka restauracji o wdzięcznej nazwie La Renaissance.








Właśnie takiego filmu mi było trzeba, nam było trzeba. Takich filmów potrzebuję: ciepłych, uśmiechniętych, osadzonych w malowniczym krajobrazie. Filmów o odnajdywaniu sensu życia... od nowa. Polecam tym wszystkim, którzy czegoś takiego poszukują. Warto zobaczyć. Ach i ta Toskania taka urokliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz