środa, 27 sierpnia 2008

ADAM ZAGAJEWSKI- BRAMA


Czy kochasz słowa tak jak nieśmiały czarodziej kocha chwilę ciszy — już po występie, kiedy jest sam w pustej szatni, w której płonie smolistym, tłustym płomieniem żółta świeca? Jaka miłość dozwoli ci pchnąć ciężką bramę, tak żebyś znowu poczuł zapach tego drewna i rdzawy smak wody z archaicznej studni, i żebyś raz jeszcze ujrzał wysoką gruszę, dumną matronę, która w jesieni arystokratycznie oddawała nam swe doskonałe w kształcie owoce, poczym niemo pogrążała się w rozpatrywaniu nieszczęść zimy. Tuż obok dymił obojętny komin fabryki i milczało brzydkie miasto, ale w ogrodach głęboko pod cegłami pracowała niestrudzona ziemia, nasza czarna pamięć i przepastna spiżarnia umarłych, dobra ziemia. akiej odwagi trzeba, żeby pchnąć ciężką bramę, jakiej odwagi, żeby zobaczyć was wszystkich znowu zebranych w jednym pokoju pod gotycką lampą — mama nieuważnie czyta gazetę, ćmy uderzają o szybę, nic się nie dzieje, nic, zaledwie wieczór, modlitwa; czekamy... Tylko raz żyliśmy.

Brak komentarzy: