wtorek, 5 sierpnia 2008

Dzika wdzięczność.


Wybór wierszy znakomitego amerykańskiego poety średniego pokolenia, twórczo przyswajającego lekcję polskiej szkoły poezji, której Hirsch jest doskonałym znawcą.
Jego wiersze (w przekładach Mai Zagajewskiej) są poruszające i ironiczne, zmysłowe i uduchowione, zanurzone w historię najnowszą i przynoszące zapis doświadczeń osobistych, świadczący o wielkiej wrażliwości i zmyśle obserwacji.

FRAGMENT:

Do polskiego czytelnika

W 1973 roku, kiedy miałem dwadzieścia trzy lata i przez dwanaście miesięcy podróżowałem po Europie, postanowiłem zatrzymać się w Warszawie. Z tego pobytu utkwił mi w pamięci chłodny i szary zmierzch, gdy chodziłem po dzielnicy, w której kiedyś znajdowało się getto. Ludzie śpieszyli się z pracy do domu i ich zaaferowanie jeszcze bardziej podkreślało niesamowitą, upiorną nieobecność tych, co zginęli, całego zgładzonego narodu. Tego wieczoru przeczytałem wiersze Miłosza Biedny chrześcijanin patrzy na getto, Piosenkę o końcu świata i Dedykację. Wszystkie te wiersze przenika dojmujące poczucie winy, zdumienie człowieka, który ocalał i żyje już po tym, co dla tak wielu oznaczało koniec świata. Nigdy nie uwolniłem się od Miłoszowskiego odczuwania poezji jako ofiary składanej zmarłym, jako pokuty i nadziei na ocalenie.

Potem pochłonąłem wszystko, co udało mi się znaleźć z jego twórczości, co doprowadziło mnie do Simone Weil. Jej rozumienie społecznej sprawiedliwości i tęsknota do transcendencji zaczęły mnie przyzywać jak biały miraż idealnego miasta. Wkrótce potem odkryłem poezję udręczonego przez historię Aleksandra Wata, który uznawał siebie samego za poetę nie tylko dlatego, że pisał wiersze, ale ponieważ walczył o przezwyciężenie tkwiącego w nas tragicznego rozdarcia, a także Zbigniewa Herberta, którego awangardowy klasycyzm stał się sposobem na wyrażenie "uniwersalnego współczucia". Później poznałem twórczość Wisławy Szymborskiej, charakteryzującą się zachwytem i przerażeniem, oraz Adama Zagajewskiego, często powracającego do świata historycznej ironii, u którego najgłębsze wiersze są emblematami duchowości, hymnami na cześć tego, co nieznane, dźwigniami transcendencji. Moim celem stało się dołączenie do tych poetów w ich pełnym rygoru traktowaniu zarówno historii, jak i metafizyki, w ich pragnieniu, żeby, posługując się historią, opiewać ziemskie i pozaziemskie tajemnice.

Jestem amerykańskim poetą z pasją historyka i z kos-mopolityczną wrażliwością. Jako dziecko, dorastając w Chicago, uwielbiałem mojego dziadka, który wyemigrował z Łotwy na początku dwudziestego wieku i zmarł, kiedy miałem osiem lat. Niewykluczone, że coś z jego intelektualnej dyscypliny i uczuciowości, coś z jego człowieczego głosu odnalazłem w wierszach poetów, których kocham. Jedno z zadań poezji polega na ocalaniu od zapomnienia tego, co marginalne, zagrożone, ginące. Oddajemy hołd tym, którzy byli przed nami. To jest pamięć poezji, jej dążenie do sprawiedliwości. Inną jej tendencją jest opiewanie świata takim, jaki jest, ale i poszukiwanie czegoś poza nim. Poezja jest poszukiwaniem blasku boskości.

Czasem miałem wrażenie, jakbym stanowił amerykańską sekcję Towarzystwa Poezji Polskiej. To dla mnie wielki honor, że moje wiersze zostały przetłumaczone na język polski, który jest dla mnie jednym z prawdziwych języków poezji.

Brak komentarzy: