wtorek, 14 października 2008

CZYTAŁAM I TEST ROZWIĄZAŁAM.BARDZO POMOCNE W ZOBACZENIU SIEBIE, POLECAM.

Kim jestem ?

Rozumienie różnic indywidualnych


Jak to możliwe, że ludzie tak podobni mogą się tak bardzo w różnić?
Czwórka kuzynów przybyła na osiemdziesiąte piąte urodziny dziadka do Nowego Meksyku, dokąd starsi państwo przenieśli się po przejściu na emeryturę. Karolina, Aleksander, Jonatan i Kasia wyrośli w tym samym dużym mieście na Północnym Wschodzie i nieraz spędzali wspólnie wakacje w domku dziadków nad jeziorem w New Hampshire. Ich rodzina zawsze trzymała się razem. Rodzice wychowali ich na ludzi ambitnych, zdecydowanych, bez zahamowań.
Ta czwórka w Wieku od blisko trzydziestu do czterdziestu kilku lat siedzi teraz razem przy stole w restauracji. Zaczynają opowiadać sobie, co wydarzyło się w ich życiu, od kiedy ich drogi się rozeszły.
Po kilku zdawkowych grzecznościach powoli popuszczają wodze i pozwalają sobie na szczere zwierzenia. Kasia nazywa to f/karmą" : że przeznaczone im było zejść się znowu po tych wszystkich latach, by podzielili się ze sobą doświadczeniami Wielkich kryzysów, jakie wydarzyły się w życiu każdego z nich.

Złamana kariera Karoliny

Czterdziestokilkuletnia Karolina jest najstarsza w grupie. Marzeniem jej życia było wstać najważniejszą kobietą w Wielkiej korporacji. Przez dwadzieścia lat wspinała się po drabinie kariery w jednej z ogromnych, międzynarodowych firm, jak burza forsując kolejne przeszkody, które w świecie biznesu zagradzają drogę kobietom, i nie myśląc właściwie o niczym innym. Aż nagle, właśnie kiedy miała wstać mianowana starszym Wiceprezesem, korporacja wstała przejęta przez inną. Nowa władza zmieniła kierownictwo i Karolina znalazła się na ulicy. Od tej pory minęło już dziewięć miesięcy, Karolina otrzymała wiele ofert pracy, Żadna z nich jednak nie dawała jej prestiżu i władzy, dla których tak ciężko pracowała. Jej moment minął bezpowrotnie. Jak spokojnie oświadczyła kuzynom, nie zdradzając Żadnej głębszej emocji, czuje się tym zupełnie zdruzgotana.
- O rany, to okropne! - wykrzyknęła współczująco jej młodsza kuzynka Kasia. - I nawet nie wyszłaś za mąż!

Życie uczuciowe Kasi

Karolina rzuciła Kasi lodowate spojrzenie. Później Kasia powiedziała Aleksandrowi w tańcu:
- O Boże, naprawdę nadepnęłam jej na odcisk. Karolina zawsze była zdania, że jestem lekkoduchem. Próbowała wpoić mi poważne podejście do życia, a mnie nie obchodziło prawie nic poza chłopakami, ciuchami i imprezami.
Kasia, najmłodsza z nich, bynajmniej nie jest zamężna - i to właśnie stanowi jej główną bolączkę. Kasia jest utalentowaną copy-writerką w jednej z największych nowojorskich agencji reklamowych. Początkowo wiodło się jej w pracy niez1e, tego roku jednak pominięto ją przy awansie, na który bardzo liczyła.
- Myślę, że moja gwiazda nieco blednie - wyznała w tańcu Aleksandrowi, z którym zawsze lubiła rozmawiać. Karolina powiedziałaby zapewne, że za słabo się staram.
Kiedy Kasia była mała, mama zwykła jej powtarzać, jak cudowna i udana jest jej kuzynka Karolina, że Kasia powinna brać z Karoliny przykład i pójść, tak jak ona, do szkoły biznesu. Ale biznes Kasi nie odpowiadał. "To dla mnie za suche" - powtarzała mamie i Karolinie. Kasia jest osobowością barwną, wybujałą, twórczą i pełną wyobraźni. Agencja reklamowa była dla niej jak najbardziej odpowiednim miejscem, ona jednak przede wszystkim marzyła o dniu, w którym wyjdzie za mąż. Bogaty i nietuzinkowy mąż, dom i dzieci to było to, czego tak naprawdę chciała od życia. A kiedy dzieci będą w szkole - marzyła sobie po cichu - spróbuje sił w pisaniu jakichś powieści o miłości, które na pewno okażą się bestsellerami.
Atrakcyjna, seksowna Kasia zawsze miała powodzenie. Z jakiegoś jednak powodu wiązała się z niewłaściwymi facetami. Właśnie kilka tygodni temu dowiedziała się, że mężczyzna, za którym całkiem przepadła, jest żonaty. - Czy dacie Wiarę? - opowiadając reszcie swą ostatnią historię miłosną, Kasia nie posiada się z oburzenia. - Już właściwie mieszkaliśmy ze sobą, ale na te dwie-trzy noce w tygodniu, których nie spędzaliśmy razem, on wracał do żony i dzieci. To było naprawdę upokarzające!

Oczy Kasi wypełniają się łzami.
- Przez chwilę myślałam, że tego nie przeżyję. To znaczy... - Kasia spogląda na wymiętą serwetkę w swoich dłoniach - naprawdę poważnie myślałam o samobójstwie.
Aleksander, człowiek o gołębim sercu, podaje jej chusteczkę. Zapewnia ją, że jest fantastyczną, piękną, utalentowaną, godną miłości kobietą. Któregoś dnia na pewno spotka cudownego mężczyznę, który naprawdę ją doceni i zechce się z nią ożenić. I będą żyli długo i szczęśliwie, mówi Aleksander, na co Kasia na chwilę podnosi wzrok i boleśnie się uśmiecha.

Aleksander: kryzys średniego wieku

Dla otoczenia Aleksander jest człowiekiem sukcesu. Żyje z kobietą, którą kocha i z którą zapewne wkrótce się ożeni. W dodatku niedawno ojciec przekazał mu kierownictwo rodzinnej firmy buchalterskiej. Dlaczego Więc nie jest szczęśliwy?
Sam zwala to na swoje lata. Zbliża się do czterdziestki i uważa, że przeżywa kryzys średniego wieku. Przyszedł dla niego czas zbierania owoców długoletniego wysiłku - zarówno w życiu osobistym, jak i w karierze zawodowej.
A mimo to utracił poczucie sensu życia, a zwłaszcza pracy.
- Po tych wszystkich latach, kiedy próbowałem do czegoś dojść i w końcu doszedłem, czy to nie powinno mieć dla mnie jakiegoś znaczenia? Czy nie powinienem czuć się szczęśliwy i spełniony?
Aleksander spogląda na Karolinę i mówi:
- Gdyby ci się udało dostać do tego korporacyjnego sanktuarium dla wybranych, byłabyś w siódmym niebie. Ja tymczasem wkraczam w wiek dojrzały i w głowie mam tylko jedno pytanie: "Czy to już naprawdę wszystko?".
Karolina przyznaje, że nie rozumie, o co mu chodzi. Nie potrafi wyobrazić sobie życia bez ładu, porządku i celu. To prawda, że przez pierwsze kilka miesięcy po utracie pracy było jej ciężko. Nie Wiedziała, co zrobić z czasem. Zapisała się więc do fitness-klubu, gdzie spędzała całe dnie, jak w pracy. To wystarczyło, by do jej życia powrócił ład.
- Wszystko polega na tym, by wyznaczyć sobie jakiś cel- mówi stanowczo. - Mój cel to polowanie na pracę i realizacja osobistych planów. Dzielę je na dalekosiężne i krótkoterminowe. Mam gotowy plan na każdy dzień. Od szóstej do siódmej rano gimnastykuję się. Potem biorę prysznic, ubieram się i zaczynam telefonować do łowców głów. Uczestniczę w różnych komitetach i wykorzystuję te kontakty przy szukaniu pracy. W przyszłym tygodniu mam spotkanie z prawnikiem w sprawie założenia własnej firmy konsultingowej.
- Chcę wrócić do świata korporacji i być może wkrótce mi się to uda - mówi Karolina, jak zwykle z przekonaniem, jakby nie doświadczała żadnego kryzysu emocjonalnego. - A może się nie uda. To dla mnie bard w ważne, ale najważniejsze, żeby pracować, robić coś, trzymać się w karbach.
Branie odpowiedzialności, oto czym jest dla mnie życie. Tak- Karolina zwraca się wprost do Kasi - chciałabym, żeby był w nim także i mężczyzna, ale praca jest dla mnie najważniejsza. Przykro mi, Aleksandrze, lecz nie rozumiem twych problemów. Gdybym była na twoim miejscu, przezwyciężyłabym je, skupiając się na planach na przyszłość i jeszcze ostrzej biorąc się do roboty.

Jonatan: potrzeba wolności

- Praca, praca, praca - komentuje kwaśno kuzyn Jonatan. - Zupełnie jakbym słyszał moją żonę.
- Oho- wtrąca Kasia - czyżby kłopoty w raju?
Jonatan nie zwraca na nią uwagi.
- Kto powiedział, że praca to taka cudowna rzecz? Pewnie jest cudowna dla ciebie, Karolino, ale może Aleksander ma ochotę dać sobie spokój na jakiś czas? Zawsze był grzecznym chłopcem, dumą i radością rodziców - Jonatan kiwa głową w stronę stolika, przy którym siedzą rodzice Aleksandra i dziadkowie. - Teraz może ma ochotę urwać się na Tahiti i malować gołe kobiety.
- No, nie Wiem, czy akurat na to mam ochotę - śmieje się Aleksander. Ale wiesz - dodaje już poważnie - właściwie dziwię się, że cię tutaj widzę, Jonatanie. Jechać z tak daleka, by spełnić rodzinny obowiązek, to nie całkiem w twoim stylu.
- To fakt - przyznaje Jonatan - ale tak naprawdę, to wcale nie zamierzałem tu przyjechać. Kiedy jednak Mara postanowiła przemalować całe mieszkanie, wyprawa do Santa Fe wydała mi się naraz wcale niezłym pomysłem. Jutro wybiorę się na wycieczkę i być może wstanę tu na kilka dni. Do tego czasu wszystko będzie już na pewno pomalowane, czysto i schludnie.
Jonatan i jego żona Mara są nauczycielami gimnazjalnymi. Jonatan wybrał zawód nauczyciela, ponieważ lubi długie wakacje. Lubi pracować w ogrodzie, czytać, wypełniać sobie czas własnymi rozrywkami. Mara, sądząc ze słów Jonatana, jest bardziej w typie Karoliny - to człowiek pracy i czynu.
- Ona wprost uwielbia to uczucie wyczerpania, kiedy się dało z siebie wszystko. Musi stale być coraz lepsza. Ja natomiast - Jonatan wzrusza ramionami -lubię być rozluźniony, zrelaksowany, mieć spokój. Kiedy siedzę w domu i czytam książkę, ona mówi, że nic nie robię. A ja z kolei mówię, że to ona robi za dużo.
- Wiecie - ciągnie Jonatan - ja bard w kocham Marę. Myślę, że swoją robotę jako żona wykonuje po prostu świetnie. Zajmuje się domem, mną, dzieckiem z pierwszego małżeństwa. Chciałbym jednak, żeby przestała zmuszać mnie, bym był taki sam, jak ona. Pracuję, robię Wiele rzeczy w domu, troszczę się o ogród, ale moja hierarchia wartości jest inna. Lubię luz, uwielbiam oglądać sport w telewizji. A ona nazywa mnie leniem, mówi że nic robię, tylko siedzę cały dzień na kanapie. Powiadam, że być leniem kanapowym to teraz bard w modne, Więc czemu się do mnie nie przyłączy? Na co ona po prostu wychodzi, trzaska drzwiami i zabiera się do grabienia liści.
- Tak, kiedy byliśmy dziećmi - mówi Kasia - ty zawsze świetnie umiałeś migać się od pracy. Czy pamiętasz wtedy latem, nad jeziorem, kiedy dziadkowie postanowili, że my, dzieci, mamy sprzątać ze stołu i codziennie zmywać po obiedzie? Byłam wtedy bard w mała, ale pamiętam dokładnie, jak ty, Jonatanie, kiedy sprzątałeś ze stołu za pierwszym razem, upuściłeś na ziemię wazę babci, która rozbiła się na tysiąc kawałków. Za drugim razem rozlałeś kawę na obrus. Za trzecim zdarzyło się coś jeszcze innego, aż babcia w końcu zwolniła cię od wszelkich obowiązków. Pamiętacie? - zwraca się Kasia do reszty. Kuzyni śmieją się, Jonatan zaś protestuje, że to nie tak, że przecież dużo wtedy pomagał.
- Czy twoje małżeństwo jest rzeczywiście pod znakiem zapytania, Jonatanie? - pyta Aleksander.
Jonatan przytakuje.
- Co Więc zamierzasz zrobić?
- Muszę zrobić to, co trzeba - wzrusza ramionami Jonatan. - Nie będę ciągnął tego przez następne Bóg wie ile lat, jeśli w moim własnym domu z moją własną żoną nie czuję się swobodnie. To znaczy, ja naprawdę kocham Marę, ale nie podoba mi się moje życie z nią. Za dużo w nim stresu. A napięcia nie są dla mnie. Jestem, kim jestem. Nie mogę być tym, kim ona chce, bym był. Dla mnie ważna jest radość życia. Was, staruszkowie, może bawić sukces - wskazuje na Karolinę i Aleksandra - ale ja wolę cieszyć się życiem po swojemu - mówi Jonatan i po raz kolejny podsuwa kelnerowi pusty kieliszek.
- To zadziwiające - wtrąca Kasia - jak obojętnie do tego podchodzisz.
Po prostu spokojnie przyglądasz się, jak twoje małżeństwo wali się w gruzy.
Gdybym to była ja i gdyby to moje małżeństwo się rozpadało, pisałabym listy samobójcze i szykowała się do skoku z Empire State Building.
- Aha, a gdybym to był ja, to spędziłbym następne trzy miesiące w łóżku,
rozczulając się nad sobą - mówi Aleksander. - Za to Karolina wcisnęłaby się w ten swój gorset, wstałaby o świcie i zabrała się do wytyczania sobie nowych celów.

"Jestem spod znaku Lwa"

I wtedy właśnie Aleksander postawił pytanie:
- Jak to możliwe, że ludzie, którzy są do siebie tak podobni, mogą się od siebie tak bard w różnić? Przecież jesteśmy jak owoce z tego samego drzewa.
Razem wyrośliśmy, wśród tych samych krewnych. Opiekowano się nami troskliwie, nie zaznaliśmy nigdy głodu, nie przeżyliśmy żadnych urazów, chodziliśmy do dobrych szkół. A jak się mimo to różnimy. W tej chwili wszyscy mocujemy się z jakimiś głębokimi, życiowymi problemami, ale każde z nas podchodzi do nich inaczej. Jeśli chodzi o reakcje emocjonalne, o nasze miłości i nienawiści, o to, co lubimy, a czego nie, o nasze ambicje czy związki - nie moglibyśmy różnić się bardziej. Czy wy to pojmujecie?
Nikt nie miał gotowej odpowiedzi, oprócz Kasi.
- To proste - powiedziała. - Ja jestem spod znaku Lwa.

Jak radzić sobie z tymi przeklętymi różnicami

Astrologia to jeden z najstarszych sposobów wyjaśniania różnic między poszczególnymi typami osobowości. pytanie, dlaczego jesteśmy tak różni i jaka jest natura tych różnic, od zawsze zajmowało najtęższe umysły. Na przykład w trzecim Wieku przed naszą erą uczeń Arystotelesa, Teofrast, postawił niemal dokładnie to samo pytanie, jakie zadał Aleksander w czasie przyjęcia urodzinowego: "Dlaczego jest tak, że choć cała Grecja rozciąga się pod tym samym niebem i wszyscy Grecy otrzymują to samo wychowanie, tak bard w różnimy się osobowością?" .
Od znaków w diaku, cielesnych płynów i humorów po typy budowy ciała i czynniki biologiczne, filozofię, psychologię i medycynę - ludzkość zawsze próbowała wytłumaczyć sobie zróżnicowanie zachowań, wyznawanych wartości, motywacji oraz struktur umysłowych charakteryzujących osobowość człowieka i uczynić ją bardziej przewidywalną. Zawsze też w historii myśliciele i lekarze dążyli do określenia, który z typów osobowości jest "lepszy", a który "gorszy"; który "normalny" i "zdrowy", a który "nienormalny" i "nieprzystosowany"; który "nadaje się" do życia w społeczeństwie, a który wymaga "leczenia". Ta praktyka trwa po dziś dzień. Na przykład składając podanie o pracę

albo w poradni zawodowej napotykamy całą baterię testów oceniających takich jak Minnesota Multiphasic Personality Inventory (MMPI) albo Myers-Briggs Type Indicator, a także nasz Personality Self-Portrait (zobacz rozdział 3) - których zadaniem jest określić, czy ma się typ osobowości "odpowiedni" do danej pracy i czy będzie się w niej na właściwym miejscu.
Historia pokazuje, że czujemy się lepiej z ludźmi podobnymi do nas niż z odmiennymi; czujemy się lepiej z tymi, którzy mówią tym samym językiem, są tej samej narodowości, tego samego koloru skóry, tej samej religii, mają te same poglądy polityczne itp. Zwykle staramy się upodobnić do pewnego wyznawanego ideału osobowości, z takimi ludźmi się Wiązać i współpracować. Taką idealną osobowość naszych czasów reprezentowałby na przykład ktoś otwarty, szczodry, wyrozumiały, pracowity, umiarkowany we wszystkim i dążący do samodoskonalenia.
Bez względu jednak na to, jak bard w staramy się być tacy sami jak inni i jak bard w chcemy znaleźć innych takich samych jak my, na każdym kroku natykamy się na różnice - w łóżku, przy śniadaniu, w szkole, w biurze, w fabryce, na autostradzie, czy wreszcie na urodzinach dziadka. Nasza czwórka kuzynów wyznaje tę samą religię, jest tej samej rasy, należy do tego samego pokolenia, pochodzi z tego samego miasta i ma nawet ten sam kolor oczu. Różnią się jednak od siebie w sposób uderzający, choć przewidywalny, jeśli idzie o osoby, które kochają, sposób przeżywania miłości, reakcje uczuciowe. Różne są u nich źródła stresów i sposoby radzenia sobie z nimi, różne metody rozwiązywania konfliktów. Są podatni na różne choroby. Mają odmienne typy wyobraźni, inną samoocenę, pragnienia i ambicje zawodowe, różne style pracy i motywacje a to i tak jeszcze nie wszystkie z możliwych do rozpoznania różnic.

Co jest z tobą nie w porządku?
(Co jest ze mną nie w porządku?)

Choć nasza czwórka krewnych lubi się nawzajem, to jednak - jak zresztą większość ludzi - z1e interpretuje i ocenia te różnice. Karolina naprawdę sądzi, że Kasia jest lekkoduchem i że powinna się ustatkować i pracować pilniej, zamiast oddawać się swoim "głupim", romantycznym rojeniom. W istocie piekło w wyobrażeniu Karoliny to spędzanie Wieczności z kimś, kto ma takie podejście do życia jak Kasia albo Jonatan. Karolina jest zdania, że jej kuzyn Jonatan jest leniwy i samolubny. Gdyby była jego żoną, już dawno wyrzuciłaby go z domu.
Kasia uważa, że Karolina jest nudna i że jedyna przyczyna, dla której tak
ciężko pracuje, to ta, że nie może znaleźć sobie mężczyzny i pewnie jest już za stara na to, żeby mieć dzieci. Jonatan sądził, że po prostu boi się wyluzować i dobrze się zabawić. Jej skłonność do pouczania każdego, co powinien, a czego nie powinien robić, doprowadza go do szaleństwa. O Kasi myśli, że byłaby całkiem w porządku, gdyby tylko nie była taka egzaltowana. Aleksandra uważa za maminsynka.
Choć Aleksander jest spostrzegawczy i rozumie, że Karolina jest w istocie miększa, niż się wydaje, to jednak lęka się jej siły, a zarazem zazdrości jej. Czuje, że nigdy nie dorósł do jej ideału mężczyzny. Aleksander dostrzega, że jego typ osobowości różni się od innych, ale dla niego "inny" oznacza "niewłaściwy" .
Porównując własne cechy z ideałem, nieustannie stawia sobie (i swemu terapeucie) pytanie: "Co jest ze mną nie w porządku?" . Wyznał terapeucie, że jest "mięczakiem" , bo nie potrafi zatroszczyć się o swoją karierę. Również Karolina, choć tego nie okazuje, odczuwa głęboki wstyd, że nie osiągnęła swych celów, i czuje się bezwartościowa. Kasia uważa, że skoro nie znalazła męża, to nie jest normalną kobietą. Jonatan natomiast stanowi wyjątek: sądzi, że jest całkowicie w porządku, chciałby tylko, żeby wszyscy inni dali mu spokój.
Innymi słowy, akceptujemy łączące nas podobieństwa, natomiast gdy idzie o różnice dzielące nas od innych ludzi lub od pewnej osobowości idealnej, miewamy kłopoty z akceptacją własnej osoby, a także często nie rozumiemy i zbyt skwapliwie potępiamy innych.

Brak komentarzy: