poniedziałek, 30 czerwca 2008

Brodski nieustająca inspiracja.

Josif Brodski
***

Wyobraź sobie, paląc zapałkę, pieczarę
w nocy. By poczuć zimno, wykorzystaj szparę
w podłodze, aby poczuć głód - puste naczynia.
Co się tyczy pustyni - wszędzie jest pustynia.

Paląc zapałkę, wspomnij tamtą północ w grocie,
ogień, cień na zwierzętach i każdym przedmiocie.
Gdy ci się zemnie ręcznik lub tkanina jakaś,
widzisz Marię, Józefa, Dziecię w powijakach.

Karawanę, Trzech Króli, ich drogę do groty,
a dokładniej: zbliżenie trzech promieni złotych
do gwiazdy, chrzęst bagażu i brzęczenie dzwonków
(bo jeszcze nie zdążyło zarobić Dzieciątko
na dzwony z echem, które głucho w mroku dźwięczy).
Pomyśl sobie: Bóg Ojciec w tym Synu Człowieczym
najpierw siebie rozpozna w przestrzeniach, ogromnych
odległościach, w ciemności. Bezdomny w bezdomnym.



Brodski, cóż... gdzieś zawsze się u mnie przemyka, czasami tylko poboczem, śladowego widzę w swoich lekturach, ale przyznam, że jest głęboko we mnie,że mnie pociąga i intryguje. Poruszenie do korzeni myśli, to trzeba przyznać.
Zawsze gdy gdzieś się pojawia jego imię i nazwisko, wiem, że przeczytam to z całą pewnością. Brodski pisarz dla mnie chyba najważniejszy.



Brak komentarzy: