... czyli rozmowa z Margaret Atwood. Wywiad ukazał się w Wysokich Obcasach w marcu. Niestety nie jestem w stanie zamieścić tutaj całej rozmowy.
Jeśli napisałabym powieść o Ani i Marysi, które chodzą sobie razem na plażę i wspaniale się dogadują, to ile stron by pani przeczytała? Z Margaret Atwood rozmawiała Katarzyna Surmiak-Domańska
Niedawno wyszła u nas pani najnowsza książka "Moralny nieład". Podoba się pani okładka?
Ładna, choć może sugerować, że to rzecz o sadomasochizmie. Niektórzy mogą się rozczarować.
Okładka jest nie mniej przewrotna niż tytuł. A w środku ciąg pogodnych opowiadań powiązanych postacią głównej bohaterki. Nell patrzy na świat swojego dzieciństwa, młodości i dojrzałości, z nostalgią odkrywając szczegóły, które przetrwały w pamięci. Gdzie ten nieład?
W pierwszym opowiadaniu para starszych ludzi codziennie z mediów dowiaduje się o nowym zabójstwie czy wybuchu wojny. W drugim - świat małej dziewczynki zaczyna się chwiać przez nadejście drugiego dziecka. W każdej z tych historii obecny jest nieład.
A dlaczego moralny?
Akcja pokrywa czas od końca lat 40. aż do dzisiaj. To okres gwałtownych zmian w systemie wartości. Nieporównywalny pod tym względem z żadnym innym w historii. Nigdy wcześniej ludzie tak często nie zmieniali poglądów na temat tego, co jest dobre, a co złe.
W każdym z opowiadań prezentowany jest jakiś model kobiecości i model relacji między mężczyzną i kobietą. Modele są tak spolaryzowane jak obraz księżnej z przerabianego w szkole wiersza, zamordowanej przez męża pana za to, że była zbyt wesoła, a z drugiej strony - nowoczesny związek Tiga i Oony z lat 70., kiedy zazdrość uważana była za gafę.
Ani ten model, ani tamten zupełnie się nie sprawdziły.
To książka o poszukiwaniu modelu dla siebie?
O poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak mamy postępować, zachowywać się. Nell w pewnym momencie staje się, jak wiele jej rówieśniczek, kobietą wyzwoloną. Mieszka sama, pracuje, ma kochanków, cieszy się niezależnością, ale zarazem tkwi w niej staroświecka obawa przed zostaniem starą panną z pryszczami na pośladkach. Jesteśmy istotami stadnymi i chcemy dostosować się do świata, ale on się ciągle zmienia. Co chwila stajemy się obiektem innego sposobu oceniania.
Jesteśmy tą samą osobą, ale zachowujemy się inaczej. Weźmy Polskę. Za komunizmu kelnerka była niegrzeczna, bo ceny były niskie, w restauracji był tłum, była zalatana, nikt jej nie płacił za to, żeby była miła. Po upadku muru berlińskiego ceny poszły w górę, lokale opustoszały, był problem z pracą, kobieta nagle stała się miła. A przecież pozostała tą samą osobą.
Mnie podoba się w "Nieładzie" jego osobisty charakter. Bardziej osobisty niż w poprzednich książkach.
Proszę uważać. Są książki osobiste i książki, które zostały napisane tak, żeby robić wrażenie osobistych.
Wyraźnie prześwieca przez nią pani biografia...
Powiedzmy, że to opowieść o tym, jaka bym była, gdybym nie była taka, jaka jestem.
Źródło: Zdjęcie i tekst pochodzą z Wysokich Obcasów.
Całą rozmowę na pewno jeszcze przez jakiś czas znaleźć będzie można tutaj:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,5046127.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz