środa, 25 czerwca 2008

Czytane obecnie.


Obecnie zaczytana jestem w pamiętnik Simone de Beauvoir " W sile wieku". Gorąco polecam,jest to druga część jej pamiętników, w tej części mamy już do czynienia z kobietą dojrzałą, która chce kochać i być wierną sobie samej, swojemu powołaniu...a nie zawsze jest to takie łatwe.
Fragment z prologu książki:
Być może, moje książki zostały napisane tylko po to, bym mogła tej dawnej prośbie zadośćuczynić. Mając lat pięćdziesiąt, uznałam, że chwila nadeszła; użyczyłam mojej świadomości dziecku, dziewczynie, porzuconym w głębi utraconego czasu i razem z nimi utraconym. Dałam im czarno-białe istnienie na papierze. Mój zamiar dalej nie sięgał. Jako kobieta dorosła przestałam wzywać przyszłość; kiedy skończyłam mój Pamiętnik, żaden głos nie odezwał się z mojej przeszłości, by mnie przynaglić do dalszego pisania. Chciałam zabrać się do innych prac. I - nie udawało mi się. Pod ostatnią linijką tekstu jest postawiony niewidzialny znak zapytania, od którego nie mogłam oderwać myśli. Wolność: żeby co dalej? Jaki sens miał nadać dalszy ciąg mojego życia temu podnieceniu, wielkiej walce, ucieczce, zwycięstwu? W pierwszym odruchu chciałam się zasłonić moimi książkami; ale nie, one nie dawały żadnej odpowiedzi. Postanowiłam pisać, pisałam, tak; ale co? Dlaczego te książki, tylko te, właśnie te? Czy chciałam mniej, czy więcej? Nie ma wspólnej miary dla pustej i nieskończonej nadziei moich dwudziestu lat i dzieła dokonanego. Chciałam zarazem i dużo więcej, i dużo mniej. Powoli przekonałam się, że pierwszy tom moich wspomnień wymaga, dla mnie samej, dalszego ciągu: niepotrzebnie opowiedziałam dzieje mojego pisarskiego powołania, jeśli nie spróbuję powiedzieć, jak się stało faktem. Zresztą, po namyśle, sam ten zamiar pociąga mnie i ciekawi. Moje życie nie jest skończone, ale już ma sens, którego przyszłość zapewne za bardzo nie zmieni. Jaki? Dla przyczyn, które właśnie w ciągu tego śledztwa trzeba mi będzie wyjaśnić, unikałam pytania o to samej siebie. Czas już dowiedzieć się tego, teraz albo nigdy. Powiedzą mi, być rnoże, że jest to tylko moja sprawa osobista; otóż nie; jeśli Samuel Pepys czy Jan Jakub Rousseau, jeśli jednostka przeciętna czy wyjątkowa zdobywa się na mówienie o sobie szczerze, mówi, mniej albo bardziej, o każdym człowieku. Nie można oświetlić własnego życia nie oświetlając tu i ówdzie i życia cudzego. Zresztą pisarzy wciąż się dręczy pytaniami: dlaczego piszecie? Jak spędzacie wasze dni? Pominąwszy zamiłowanie do anegdot i plotek, zdaje się, że dużo ludzi chce zrozumieć, jaki gatunek życia przedstawia pisanie. Zapoznanie się z poszczególnym przypadkiem informuje lepiej niż abstrakcyjne i ogólne odpowiedzi: to mnie zachęca do zbadania mojego własnego przypadku. Może ten wykład dopomoże do rozproszenia niektórych nieporozumień, zawsze dzielących autorów od ich czytelników, nieporozumień przykrych, jakich często i mnie zdarzało się doświadczać; książka nabiera swojego prawdziwego sensu wtedy dopiero, kiedy się wie, w jakiej sytuacji, z jakiej perspektywy i przez kogo została napisana: chciałabym wytłumaczyć moje książki rozmawiając z czytelnikami bezpośrednio, osobiście. Muszę ich jednak uprzedzić, że nie mam zamiaru im powiedzieć wszystkiego. Opowiedziałam, nic nie opuszczając, moje dzieciństwo, młodość; ale, jeśli mogłam bez żenady i nadmiernej niedyskrecji obnażyć moją daleką przeszłość, od mojego wieku dojrzałego nie jestem aż tak oderwana i nie rozporządzam taką samą swobodą. Nie będę tu plotkować o sobie i o moich przyjaciołach, nie mam zamiłowania do plotek. Umyślnie pozostawię wiele rzeczy w cieniu. Po wtóre, moje życie byłó ściśle związane z życiem Jean-Paul Sartre'a; ale Sartre swoje dzieje ma zamiar opowiedzieć sam i zostawiam te sprawy jemu. Będę się zajmowała jego poglądami, pracami, będę mówiła o nim tylko w tej mierze, w jakiej wywarł wpływ na moje życie. Krytycy uznali, że w moim Pamiętniku chciałam dać lekcję młodym dziewczynom; ja pragnęłam przede wszystkim spłacić dług. To sprawozdanie jest w każdym razie pozbawione wszelkiego celu moralizatorsluego. Ograniczani się do dania świadectwa temu, czym było moje życie. Niczego nie przesądzam z góry, chyba to jedno, że każda prawda może być ciekawa i pożyteczna. Do czego i komu będzie pożyteczna ta, jaką się staram na tych stronicach wyrazić? Nie wiem. Chciałabym, żeby je brano do ręki tak samo niepodejrzliwie.

Brak komentarzy: