piątek, 27 czerwca 2008

Różewicz.

List pisany zielonym atramentem

przychodzą listy

wyjeżdżam dzisiaj
(nie w piątek)

całuję Cię
myślę o Tobie
tęsknię za tobą
brak mi ciebie

Kończą się „zabiegi"
kończy się turnus
kończą się niewinne
i wonne flirty
„na rykowisku"
na ławeczkach
pod ławeczkami
butelki po alkoholach
kolorowych i czystych
wydmuchane wesołe
prezerwatywy odlatują
baloniki baloniki
woła sprzedawca

„wrzuć to do kosza"
nie mogę „tego" wrzucić
do kosza
to twój list
pisany
zielonym atramentem
nie mogę miłości wrzucić
do kosza na śmiecie

smutek odjazdów
pakowanie walizki

ostatni spacer
ostatni łyk wody mineralnej

robię sobie zdjęcie pamiątkowe
koło starej pijalni

mijają mnie starsze panie
trzy
puch na głowach
fioletowy srebrny rudy
najmodniejszy teraz
„za dyktatury fryzjerów"

za mojej młodości
mówiło się o paniach w tym wieku
połowice matrony staruszki
złowione w zmarszczek siateczki
umalowane w kokardkach

Stoję na mostku

wrzucam do strumienia
kawałki listu
słowa „całuję mocno"
„myślę o Tobie"
biały papierek odpływa
znika
słońce powoli zachodzi
woda się rumieni
mówię do siebie do strumienia
strumień niemowa
nigdy nie przemówi
nie wymówi
Słowa

Kudowa Zdrój 1989





Wiersz ten mnie zasmucił ale i oczarował jednocześnie. Ważne by wsłuchać się w jego opowieść,zakosztować tego nastroju.

Brak komentarzy: