Rok 1964. W nowojorskiej szkole prowadzonej przez zakonnice niepodzielną władzę sprawuje siostra Alojzyna (Streep) – złośliwa stara baba, która niezmiennie ubolewa nad upadkiem obyczajów, a w trakcie mszy skrada się niczym pająk do rozkojarzonego chłopca, by uderzeniem w tył głowy przypomnieć mu, gdzie się znajduje. Uczniowie, z wiadomych przyczyn, nie przepadają za dyrektorką, kierując swoją sympatię w stronę dobrodusznego ojca Flynna (Hoffman). Ten, nie dość, że uczy ich grać w koszykówkę, to przed szkolną imprezą radzi, jak poprosić dziewczynę do tańca. Zapytany przez jednego z podopiecznych, co będzie, jeśli wszystkie koleżanki mu odmówią, odpowiada: Wtedy zostaniesz księdzem. Flynn reprezentuje liberalną twarz Kościoła, który chciałby zejść z ambony do wiernych i stać się ich przyjacielem. Alojzyna nie potrafi sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji – pewnych granic nie wolno przecież przekraczać! W przeciwnym wypadku zesztywniały autorytet może zostać nadszarpnięty i ostatecznie strącony z piedestału.
Tytułowa wątpliwość nie tkwi jednak w zderzeniu sprzecznych światopoglądów, a podejrzeniu, że ojciec Flynn to pedofil molestujący jednego z uczniów. Ileż warte byłyby wówczas jego "nowoczesne" mądrości, gdyby okazał się kapłanem chowającym pod sutanną grzeszne skłonności? Alojzyna próbuje wymóc na Flynnie przyznanie się do winy, ale ten uparcie odmawia. Reżyser John Patrick Shanley do końca seansu pozostawia nas w niepewności co do postępku księdza. Z pewnością ma coś na sumieniu, ale może w tym przypadku pozorne zło przyniosło jakieś pozytywy?
Film nie daje nam odpowiedzi na nasze wątpliwości, które się rodzą w widzach podczas oglądania.
I o to w tym wszystkim chodzi. Jest, to bardzo dobre kino. Daje do myślenia, choć nie jest, to film dla każdego.
Film jest bardzo dobry, aktorzy sprawdzili się świetnie w swoich rolach i temat jest dobrze pokazany. Polecamy gorąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz