czwartek, 3 lipca 2008

Ciekawość Ciorana nigdy we mnie nie gasnie.


"Niewątpliwa symetria radości i cierpienia bynajmniej nie wynika z ich równomiernego rozłożenia, zawdzięczamy ją raczej niesprawiedliwości, która uderza w kilka jednostek i na nie składa ogrom przygnębienia, którym one równoważą beztroskę innych. Można albo ponosić konsekwencję własnych czynów, albo uchronić się przed nimi - takie są dwie możliwości ludzkiego losu. Ta dyskryminacja nie podlega żadnym kryteriom: jest nieuchronnym przeznaczeniem, absurdalnym podziałem, wyborem kaprysu i fantazji. Nikogo nie ominie skazanie na szczęście lub nieszczęście, nikt nie ukryje się przed wrodzonym wyrokiem, przed kuriozalnym trybunałem, którego decyzja rozciąga swoją moc od chwili zapłodnienia po grób.
Są tacy, którzy płacą za wszystkie swe radości, którzy muszą odpokutować wszystkie przyjemności, którzy muszą zdać sprawę z każdego swego zapomnienia: nigdy nie wypłacą się za jedną jedyną sekundę szczęścia. Tysiące goryczy koronują rozpustny dreszcz, jakby nie mieli żadnego prawa do tych ogólnie przyjętych słodyczy, jakby ich zapomnienie się stanowiło zagrożenie dla bestialskiej równowagi świata... Był któryś z nich przez chwilę szczęśliwy pośród piękna natury? - będzie go zaraz żałował w nieuchronnie nadchodzących rozpaczach; pozwolił sobie na dumę w swych planach i marzeniach? Szybko obudzi się, jak z utopijnego snu, przywołany do porządku przez zbyt konkretne cierpienia.
[...] Spróbuj tak iść przy boku tych, którym to wszystko zawdzięczasz, dla których wszystkie drogi są dostępne. Nawet kurz i popioły będą się wznosić, by zagrodzić wyjście z czasu i drogę do ucieczki w marzenia. W którąkolwiek stronę się skierujesz, twoje kroki zawsze ugrzęzną w błocie, a twój głos wyśpiewywać będzie tylko hymny na jego cześć, nad twoją głową, schyloną ku sercu zdolnym tylko żywić litość dla siebie samego, wionąć będzie może już tylko oddech tych szczęściarzy, błogosławionych zabawek bezimiennej ironii, winnych akurat tyle, co i ty".

Brak komentarzy: