czwartek, 17 lipca 2008

ze wstępu mały fragment dla zachęty bo książka wartościowa.


Przed Pierwszym Dalajlamą
Kaczen Jesze Gjalcen, guru Ósmego Dalajlamy, jest autorem romantycznej wersji mitu o pochodzeniu Tybetańczyków jako narodu. Pisze on:
Bodhisattwa Awalokiteśwara spojrzał na Tybet ze swojej boskiej siedziby. W Ngari, zachodnim rejonie Tybetu, ujrzał piękne góry, pełne jeleni, antylop i kozłów śnieżnych. Patrząc na południowy wschód, na Cang, zobaczył łagodne wzgórza i pastwiska, pełne jeleni i małp. Na wschodzie, w Kham i Amdo, jego oczom ukazały się trawiaste równiny i gęste lasy, pełne wszelkiego rodzaju naczelnych.
Lecz ujrzał on, że stworzenia nie żyły tam w pokoju, zmieniając tę piękną scenerię w krainę pełną piekielnych cierpień. Wysłał zatem tysiąc emanacji, które narodziły się w tej krainie pod postaciami różnych zwierząt i nauczyły jej mieszkańców życia w pokoju i harmonii, zmieniając ją w niebiański ogród.
Kiedy w ten sposób dojrzały zewnętrzne warunki, Awalokiteśwara narodził się pod postacią małpy. Wówczas spotkał straszliwą śnieżną istotę, będącą emanacją bogini Tary. Połączyli się, a zrodzone z tego związku potomstwo było pierwszymi istotami ludzkimi. Każda z nich miała inny kolor skóry i szybko mnożyły się, wkrótce zaludniając całą krainę.
Zgodnie z opowieścią, potomstwo małpy i przerażającej śnieżnej istoty dało początek sześciu pierwotnym plemionom Tybetu, z których wyłoniło się później osiemnaście plemion zamieszkujących ten kraj w starożytności. Małpa była emanacją Awalokiteśwary, bodhisattwy współczucia, a śnieżna istota emanacją Tary, bodhisattwy oświeconego działania. Góra, na której miało miejsce ich zjednoczenie, wciąż jest celem pielgrzymek Tybetańczyków. Na jej szczycie stoją dwa kamienie nagrobne, poświęcone tym dwojgu protoplastom narodu tybetańskiego.
Choć Kaczen Jesze Gjalcen pisał te słowa pod koniec osiemnastego wieku, to mit, na którym się opierał, wywodzi się jeszcze z czasów prehistorycznych i występuje w różnych wersjach w najdawniejszej literaturze Tybetu. Prawdopodobnie pochodzi jeszcze z czasów przedbuddyjskich, a po tym, jak buddyzm stał się oficjalną religią Tybetu w połowie siódmego wieku, został opowiedziany na nowo, zgodnie z buddyjską mitologią. Rdzenne religie Tybetu nazywały bowiem pradawną duchową istotę, będącą przodkiem pierwszych mieszkańców Tybetu, inaczej niż czynił to buddyzm.
Jak zobaczymy w następnych rozdziałach, boska małpa stała się później protoplastą linii Dalajlamów.
Ten tybetański mit, w którym pochodzenie ludzi wywodzi się od naczelnych wyprzedza więc o kilka stuleci Darwina i jego dzieło O pochodzeniu gatunków. Fakt, że przetrwał on pojawienie się buddyzmu w Tybecie, jest najlepszym świadectwem jego popularności; w buddyzmie indyjskim twierdzi się bowiem, że ludzie wywodzą się wprost od bogów (lub może istot pozaziemskich). Ciekawe, że choć Tybetańczycy przyjęli tak wiele elementów buddyjskiej doktryny z Indii, to jednak pozostali przy własnej (i poprawniejszej z antropologicznego punktu widzenia) legendzie, łączącej ludzi z naczelnymi.
Od chwili zaślubin małpy i śnieżnej istoty do pojawienia się Czternastego Dalajlamy minęło wiele czasu. Jaki związek łączy te postacie?
Odpowiedź na to pytanie znaleźć można w niepowtarzalnej mieszance buddyjskich postaw i tybetańskiej kultury, która powstawała w tym pokrytym śniegami kraju przez stulecia, dzielące czasy przodków tybetańskiego narodu od czasów jego obecnego religijnego i świeckiego przywódcy na wygnaniu.

* * * *
W 1939 roku, kiedy Zachód szykował się do kolejnej długiej wojny, większość przedstawicieli duchowej starszyzny Tybetu zgromadziła się w klasztorze Reteng, położonym na północny wschód od Lhasy. Wielka wojna wydawała się odległa o miliony kilometrów. Tybetańczycy mieli inne zmartwienie: musieli przewieźć czteroletniego chłopca z Amdo we wschodnim Tybecie do Lhasy, gdzie miał zostać intronizowany jako Czternasty Dalajlama, najwyższy duchowy i świecki przywódca kraju.
Po śmierci Wielkiego Trzynastego w 1933 roku stworzono specjalną komisję, której zadaniem było poszukiwanie jego nowego wcielenia. Podczas mumifikacji uważnie obserwowano ciało, poszukując wszelkich oznak wskazujących na kierunek, w którym należy prowadzić poszukiwania. Analizowano zmiany pogody i zjawiska naturalne, szukając wróżebnych znaków. Państwowej wyroczni polecono przywołać ducha Pehar, mistycznego strażnika Tybetu, aby zasięgnąć jego rady. Notowano sny najważniejszych członków mistycznej społeczności i analizowano słowa wypowiedziane przez Wielkiego Trzynastego w ostatnich latach życia, doszukując się w nich ukrytych znaczeń. Regent, wyznaczony po śmierci Trzynastego Dalajlamy, wyruszył w podróż do Lhamo Laco, Jeziora Wyroczni, by w jego wodach odnaleźć wskazówki, gdzie szukać kolejnej inkarnacji.
Stopniowo poszukiwania zawężono do okolic klasztoru Kumbum w Amdo, setki mil na wschód od Lhasy, skupiając się na chłopcu urodzonym w skromnym chłopskim domostwie, położonym tuż za granicami Tybetu, w tybetańskiej społeczności na terenie Chin. Wygląd okolicy, domu i dziecka odpowiadał opisowi, który podała wyrocznia i jasnowidze, a także wizjom, których doświadczył regent nad świętym jeziorem. Co więcej, kiedy grupa poszukiwawcza po raz pierwszy pojawiła się w domu chłopca, natychmiast rozpoznał on jednego z jej członków jako ucznia Wielkiego Trzynastego, a kiedy pokazano mu kilka przedmiotów liturgicznych, bez wahania wybrał te, które należały do zmarłego Dalajlamy. Choć w chwili, gdy go odnaleziono, chłopiec dopiero zaczynał mówić, poprzez te i inne zachowania przekonał władze, że jest prawdziwą inkarnacją Trzynastego Dalajlamy, a więc również wcieleniem wszystkich poprzednich, począwszy od Pierwszego.
Jednak nawet Pierwszy Dalajlama nie był w istocie pierwszym. Tradycja tybetańska opisuje ponad sześćdziesiąt wcześniejszych żywotów chłopca, który w tej chwili czeka na przewiezienie do swojej siedziby w pałacu Potala w Lhasie. Historia tych żywotów, ich celu oraz roli, jaką odegrały w tybetańskiej historii, jest głęboko zakorzeniona zarówno w buddyjskich wierzeniach, jak i w kulturze i tradycji Tybetu.

Brak komentarzy: