wtorek, 15 lipca 2008

Poezja o poezji. Zawsze mnie interesował tentemat.


Jaroslav Seifert Być poetą

Życie dawno mnie nauczyło,
że muzyka i poezja
są czymś najpiękniejszym na świecie,
co życie mogło nam dać.
Oprócz miłości oczywiście.

W starych wypisach,
wydanych jeszcze za c.k. Austrii,
w roku, w którym umarł Vrchlický,
wyszukiwałem rozpraw o poetyce
i ozdobnikach poetyckich.

Potem włożyłem do szklanki różyczkę,
zapaliłem świeczkę
i zacząłem pisać pierwsze swoje wiersze.

Tylko buchnij, płomieniu słów,
pal się,
choćbym miał sobie palce poparzyć!

Zaskakująca metafora to coś więcej
niż złoty pierścień na palcu.
Ale i Rymownik Puchmajera
nie zdał mi się na nic.

Daremnie zbierałem myśli
i kurczowo zaciskałem powieki,
aby usłyszeć cudowny pierwszy wiersz.
W ciemności bowiem zamiast słów
ujrzałem kobiecy uśmiech i na wietrze
rozwiane włosy.

To było moje przeznaczenie.
Przedzierałem się za nim bez tchu
przez całe życie.

Brak komentarzy: