wtorek, 22 lipca 2008

Wiek umiaru- Simone de Beauvoir

  • „ – Jest pani taka młoda! – dodała. Często słyszę te słowa, pochlebiają mi. Nagle jednak to powiedzenie rozdrażniło mnie. Jest to dwuznaczny komplement, który zapowiada trudne dni. Zachować siły witalne, wesołe usposobienie, sprawność umysłową – znaczy pozostać młodym. A zatem, ze starością muszą iść w parze rutyna, zgryźliwość, starcze zdziecinnienie. Nie jestem młoda, dobrze się trzymam, to coś zupełnie innego. Jestem więc dobrze zakonserwowana i być może skończona."

  • „Nie wolno przesądzać o przyszłości. Łatwo mówić. Teraz ją widziałam. Ciągnęła się przede mną jak okiem sięgnąć, płaska, goła. Ani jednego projektu, ani jednego pragnienia. Nie będę więcej pisać. Co zatem będę robić? Jaka wielka pustka we mnie, wokół mnie. Jestem niepotrzebna. Grecy nazywali swych starców trutnikami. „Niepotrzebny truteń” – mówi o sobie Hekuba w Trojankach. To o mnie chodzi. Czułam się jak rażona gromem. Zastanawiam się, jak ludziom udaje się jeszcze żyć, kiedy już niczego się po siebie nie spodziewają.”

  • „To straszne – powiedziałabym; wręcz niesprawiedliwe – że może on upływać tak szybko, a zarazem tak powoli. Przekraczałam próg liceum w Bourg niemal równie młoda co moi uczniowie, patrzyłam z rozczuleniem na starych profesorów o siwych włosach. I ani się obejrzałam, a sama zostałam starą profesorką, potem zamknęły się drzwi liceum. Przez długi czas moje kolejne klasy dawały mi złudzenie, że mam wciąż tyle samo lat. Na każdym rozpoczęciu roku szkolnego widziałam uczniów niezmiennie młodych i łudziłam się tą niezmiennością. Na oceanie czasu byłam skałą, o którą biją coraz nowe fale, a która tkwi w miejscu i nie ulega zniszczeniu. A oto nagle przypływ porywa mnie i będzie niósł, aż osiądę na mieliźnie śmierci. W tragiczny sposób moje życie płynie coraz szybciej. A przecież w tej chwili sączy się wolno, kropla po kropli – godzina za godziną, minuta za minuta[...] Dziwny rozłam między tymi dwoma rytmami. Dni uciekają mi galopem, a każdy dzień z osobna zda się wlec w nieskończoność. Pozostała mi jedyna nadzieja: Andrzej. Ale czy będzie w stanie wypełnić tę pustkę? Na jakim znajdowaliśmy się etapie? A przede wszystkim czym byliśmy jedno są drugiego w tym naszym życiu, jakie zwie się wspólnym?”

  • „ Telefon nie zbliża, utwierdza w poczuciu dystansu. Nie jest się we dwoje, jak w czasie rozmowy, ponieważ nie widzi się siebie nawzajem. Nie jest się samym, jak przed kartką papieru, która, choć piszemy do kogoś, pozwala nam mówić z samym sobą, pozwala dociekać, odkryć prawdę.”

Brak komentarzy: